[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jak to znalazłeś? - zapytała Barbara patrząc na mnie z podziwem.
- Dzięki kaloryferom - rzuciłem patrząc na półki z książkami.
- Jest tu coś ciekawego? - pytała Barbara.
- Same interesujące okazy - stwierdziłem. - Patrz Wszystkie tomy ustawione są według
alfabetu. Mamy tu sporo książek wydanych w Królewcu w XIX wieku, dotyczących historii
Prus. Dzieła opisujące czasy państwa krzyżackiego umieszczono na najwyższej półce. Niżej
jest coś o najezdzie tatarskim na Prusy w 1656 roku oraz, o wojnie polsko-szwedzkiej w tym
okresie, czyli potopie. Jeszcze niżej ustawiono monografie poszczególnych miast, a na samym
dole opracowania o walkach w Prusach Wschodnich w 1914 i 1915 roku.
- No, te ostatnie chyba szczególnie cię zainteresują - mruknęła Barbara.
- Zobaczymy - odpowiedziałem.
Chwilę przyglądałem się książkom. Były w niezłym stanie, chociaż czułem, że ich
strony trochę zwilgotniały.
- Niesiemy książki na górę - orzekłem. - Najpierw wyniesiemy je do kuchni, a potem
do naszych pokojów.
Ustawiliśmy się w łańcuch i szybko opróżniliśmy półki. Potem Jola zabrała jeszcze
jedną butelkę wina i słoik kompotu. Z powrotem nasunęliśmy kredens na klapę.
- Jola, zajmiesz się czasami krzyżackimi - dyrygowałem. - Barbara, wezmiesz wieki
pózniejsze, chłopcy dzieje miast, a ja pierwszą wojnę światową.
- Cwaniaczek - usłyszałem komentarz Joli.
Każdy zabrał się za swoje książki. Harcerze najpierw pomogli paniom. Potem
zamknęliśmy się w swoich pokojach, aby uważnie przestudiować, co każdy z nas miał.
Umówiliśmy się, że przy kolacji dokonamy wstępnej inwentaryzacji zbiorów.
Książki w moim pokoju były wydrukowane szwabachą, czyli niemieckim gotykiem,
krojem pisma bardzo nieprzyjemnym w czytaniu. Postanowiłem odłożyć na pózniej czytanie
skupiając się na obejrzeniu ilustracji i map. Uderzyło mnie to, że nigdzie nie przedstawiono
ataku niemieckiej kawalerii. Potwierdziły się słowa Olbrzyma. W książce Der Weltkrieg
1914-1918 znalazłem mapy blizniaczo podobne do tej ze skrytki na strychu pułkownika von
Brecskova. Natychmiast porównałem oba egzemplarze.
- No tak - mruknąłem pod nosem.
Autor książki korzystał z tej samej mapy sztabowej. Naniósł na nią pozycje obu
walczących stron.
Zastanawiało mnie, czy to oznacza, że mapa z 1908 roku była ostatnią wykonaną
przed 1914 rokiem, czy też niemiecki historyk po prostu skorzystał z tego, co nie było już
potrzebne sztabowcom.
- Kolacja - powiedziała Jola zaglądając do mojego pokoju.
- Już idę - powiedziałem.
Włożyłem mapy do biurka i zszedłem do jadalni. Na stole stały już dwa duże talerze z
kanapkami i kubki z mocną herbatą. Jedząc mówiliśmy, co kto znalazł ciekawego.
- Mamy praktycznie całą historię miast regionu Warmii i Mazur - zaczął Maciek.
- To nic ciekawego - skomentowała Barbara. - Oczywiście zbiór ten ma wartość
bibliofilską i dobrze, że mamy te książki. Z tego co zdążyłam się zorientować, to u mnie nie
ma żadnych rarytasów,
- Muszę jeszcze dobrze przyjrzeć się swojej części kolekcji - odezwałem się. - Myślę,
że nasze książki mogą jednak przydać się studentom historii do ich badań. Będziemy mogli
zorganizować tu czytelnię z prawdziwego zdarzenia
- Tak - przyznała Barbara. - To mogłoby być bardzo fajne. Studenci mogliby tu
nocować i pracować w spokoju. Trzeba nawiązać kontakt z Uniwersytetem Warmińsko-
Mazurskim, aby przysyłali do nas młodych naukowców, a nie tylko młodzieńców szukających
dobrego miejsca do zabawy.
Na twarzach harcerzy przez krótką chwilę pojawiły się uśmiechy.
- A ty co masz ciekawego? - spytałem Jolę.
Dziewczyna rozparła się na krześle.
- Chce ktoś wina? - zachęcała sięgając po butelkę wyniesioną z piwnicy.
Wszyscy pokręciliśmy przecząco głowami.
- Chcesz mieć zęby bursztynowe, pij często wina owocowe - zrymował Gustlik.
- To dobry wermut - Jola była oburzona. - W moim zbiorku dominują głównie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]