[ Pobierz całość w formacie PDF ]
80 Stephanie Bond
Nie chce się obudzić. Może powinniśmy
zadzwonić do lekarza?
Właśnie to zrobiłem. Taylor nic nie grozi, ale
będzie musiała to odespać.
A co z dziejszym wieczorem?
Nie mam pojęcia. Może obudzi się na tyle
wcześnie, że zdąży jeszcze, choć z opóznieniem,
dotrzeć na przyjęcie.
Jarett pomógł Rosie wyciągnąć Taylor spod
prysznica i odwrócił wzrok, kiedy kobieta zdej-
mowała z niej piżamę, osuszała jej ciało ręcz-
nikiem i ubierała w gruby hotelowy szlafrok.
Zaniósł potem Taylor z powrotem do łóżka i okrył
ją starannie kołdrą. Westchnęła przez sen i zwinę-
ła się w kłębek.
Jarett potrząsnął głową, zastanawiając się, czy
i kiedy uda mu się od niej uwolnić. Podał Rosie
buteleczkę z tabletkami.
Wyrzuć to i przejrzyj jej rzeczy. Jeżeli ma
tam cokolwiek silniejszego od aspiryny, to też
wyrzuć.
Nie wolno mi dotykać rzeczy panny Gee
powiedziała Rosie.
Całą odpowiedzialność biorę na siebie.
Rosie splotła nerwowo palce.
Ona ma kłopoty, prawda, panie Miller?
Tak skinął głową. Ale pomożemy jej.
Czasami potrafi być taka słodka powiedzia-
ła Rosie, pochylając się, żeby odgarnąć mokry
Być gwiazdą 81
kosmyk z twarzy Taylor. To zupełnie tak, jakby
była dwiema różnymi osobami.
Jarett pokiwał potakująco głową, ale myślami
był przy wieczornym przyjęciu. Jak tym razem
usprawiedliwi Taylor? Powie, że zachorowała na
grypę? %7łe upadła i skręciła kostkę? Jakaś jego
część chciała, żeby Taylor dostała nauczkę, ale
z drugiej strony chciał chronić ją przed popeł-
nieniem głupiego błędu, który wpłynie być może
na całą jej pózniejszą karierę. A może nawet na
całe jej pózniejsze życie.
Nagle Jarett spojrzał na Rosie, która z tablet-
kami w ręku kierowała się w stronę łazienki.
Przepraszam, Rosie, co przed chwilą powie-
działaś?
Rosie wzruszyła ramionami.
Powiedziałam, że czasami potrafi być bardzo
słodka i że to zupełnie tak, jakby była dwiema
różnymi osobami.
Dwie różne osoby. Serce Jaretta biło coraz
szybciej, w miarę jak pomysł kształtował się
w jego głowie. Powróciły do niego słowa Peter-
sona. Nikt nie oczekuje od niej błyskotliwości,
dopóki dobrze wygląda przed kamerami .
To nie mogło się udać... chociaż? Z odpowied-
nią peruką, makijażem, ubraniami... Nie, to nie-
możliwe.
Potem spojrzał jeszcze raz na Taylor, która
zamruczała przez sen. Słowa Davida zadzwięczały
82 Stephanie Bond
w jego uszach. Musiał chociaż spróbować. Mort
Heckel nigdy nie spotkał Taylor osobiście...
Jarett ruszył w stronę drzwi.
Kiedy przyjadą fryzjerka i stylistka, wyślij je
prosto do mojego pokoju. I dopilnuj, żeby nie
widziały Taylor.
Ma pan jakiś pomysł? zapytała Rosie
z pełnym nadziei wyrazem twarzy.
Tak powiedział, kładąc rękę na klamce.
Ale żeby się udało, będę potrzebował cholernego
cudu.
Rozdział siódmy
Meg wciągnęła do płuc świeże powietrze i po-
machała odjeżdżającym strażakom. Nie będzie
płakać. Kiedy gubernator wręczał jej nagrodę
Nauczyciela Roku, czy nie użył wtedy określenia,
którym zwykle ją opisywano? Odpowiedzialna.
Próbowała zignorować narastającą w jej sercu
panikę. Coś wymyśli. Musi coś wymyślić.
Meg!
Odwróciła się, zaskoczona dzwiękiem swojego
imienia. Quincy Lyle wyskoczył ze swojej brązo-
wej półciężarówki i przebiegł przez ulicę.
Słyszałem o pożarze. Nic ci nie jest?
Skinęła potakująco głową, czując ulgę na widok
znajomej twarzy.
Wyglądasz na wyczerpaną powiedział.
Wejdzmy do środka.
84 Stephanie Bond
Pchnął drzwi wejściowe i zaprowadził ją
w stronę przebieralni.
Co się stało?
Meg wskazała ręką w stronę nadpalonej prze-
bieralni, gdzie wisiała poszarpana zasłona, a na
podłodze walały się resztki gaśniczej piany.
Klientka paliła w przebieralni i zostawiła
niedopałek. Musiało się tlić godzinami.
Nikomu się nic nie stało?
Dzięki Bogu nie. Właśnie zamykałam, kiedy
dostrzegłam dym. Udało mi się zgasić ogień gaśnicą.
Quincy potrząsnął głową.
Niektórzy ludzie są kretynami. Wyobrażasz
sobie, żeby zostawić palącego się papierosa?
To była moja wina. Powinnam była poprosić
ją, żeby go zgasiła. Meg westchnęła, czując
ciężar swojej głupoty.
Wiesz, kto to był? Powinna chociaż pokryć
koszty szkód, których narobiła.
To była... Taylor Gee.
Oczy Quincy ego zrobiły się okrągłe jak dwa
spodki.
Ta Taylor Gee?
Meg pokiwała żałośnie głową i podeszła do
pokrytej warstwą popiołu lady. Była tak zauro-
czona kobietą i jej ochroniarzem, że pozwoliła,
aby rozum kompletnie ją opuścił. Jak nastolatka.
Kupiła całą ciężarówkę ubrań i zapłaciła
nawet gotówką.
Być gwiazdą 85
Rozumiem. Ja też jestem jej wielkim fanem.
Meg podniosła dwa podpisane zdjęcia, starła
z nich kurz i podała mu je ponad ladą.
Podpisała jedno dla mojej przyjaciółki i jedno
dla mnie.
Quincy spojrzał z ukosa na autograf.
Meggie?
Meg wzruszyła ramionami.
Więc jaka naprawdę jest najseksowniejsza
kobieta w telewizji?
Wspaniała.
Quincy pochylił się nad ladą, a w oczach
zapaliły mu się iskierki.
I co, uważa się za wielką gwiazdę?
Meg uśmiechnęła się. Quincy zdecydowanie
był gejem.
Nie nazwałabym jej zbyt sympatyczną po-
wiedziała, wycierając z pyłu ladę i kasę. W rzeczy-
wistości kobieta była trochę... trudna. Nagle po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]