[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twarzy. Widziała miłość w jego oczach i pragnęła... stać u jego boku.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Z pomocą szefowej tutejszych butików wybrała suknię na weselne przyjęcie. Była
przepiękna, w dodatku miała zaskakująco obniżoną cenę. Z leciutkiego jak mgiełka po-
marańczowego jedwabiu, spływająca do ziemi, z boku wysoko podpięta wyszywaną dże-
tami klamerką. Kobieca i ponadczasowa. Nina prezentowała się w niej prześlicznie i czu-
ła się jak księżniczka.
April w sukni z białego atłasu i długim welonie wyglądała jak z bajki. Kiedy szła
do ołtarza, pan młody rozpromienił się na jej widok, a setka gości westchnęła z zachwy-
tu.
Po krótkiej ceremonii rozpoczęły się tańce, kelnerzy serwowali przekąski. Gabriel
poprosił Ninę do tańca. Wzdrygnęła się na widok Dorseta czujnie doglądającego porząd-
ku, ale gdy Gabriel przygarnął ją do siebie i popatrzył w jej oczy, zapomniała o wszyst-
kim. Serce trzepotało jej w piersi, radość rozpierała.
Jeszcze tydzień temu nie miała pojęcia, że przyjdzie jej tańczyć z najprzystojniej-
szym mężczyzną w Australii. W każdym razie dla niej. Uwielbia go, jego zapach, spo-
sób, w jaki na nią patrzy... To mógłby być ich ślub. Może on też o tym myśli.
Gdyby marzenia się spełniały...
Niestety, dla Gabriela to tylko wakacyjna przygoda. Ma swoje życie, ona swoje.
Wtulona policzkiem w jego pierś, szarpnęła się gwałtownie, gdy tuż obok nich roz-
legł się głośny huk. Młodziutka kelnerka stała z szeroko otwartymi, przerażonymi ocza-
mi, zasłaniając rękami usta. U jej stóp leżała sterta talerzy. Najwyższa warstwa weselne-
go tortu była zniszczona. Nina poczuła ciarki na plecach. Wyobrażała sobie reakcję Dor-
seta.
Bez namysłu schyliła się i zaczęła zbierać potłuczoną porcelanę. Pochwyciła zdu-
mione spojrzenie kelnerki.
- Leć po śmietniczkę, kosz i papierowe ręczniki.
Nie znała tej dziewczyny. Wyglądała na osiemnaście lat. Wiedziała, co ta biedacz-
ka teraz czuje. Musi ją wesprzeć, bo nikt nie stanie w jej obronie.
R
L
T
- Nino, jesteś gościem. - Gabriel przykucnął i wziął ją za rękę. - Zostaw to. Bru-
dzisz sobie suknię.
- We dwie posprzątamy szybciej. Nie mogę stać i się przyglądać.
Widziała wdzięczność w oczach kelnerki, uśmiechnęła się do niej.
- Mój tort! - rozległ się jęk April.
Dorset już podchodził. Z miną jak chmura gradowa.
Widziała, że zaraz zacznie się piekło. Wyprostowała się i stanęła między Dorsetem
a kelnerką.
- Strasznie przepraszam, panie Dorset. - Jeszcze nigdy nie czuła się taka dzielna, a
jednocześnie bezbronna. - Niechcący potrąciłam stół. Pokryję szkody.
Dorset przypatrywał się jej podejrzliwie.
- Nie ma sprawy, Dorset - Gabriel przyszedł jej z odsieczą. - Dziękuję za czujność.
W tej samej chwili podeszła trójka kelnerów, Maureen, Judy i zawsze chmurny
Jim.
- Zajmiemy się tym - powiedziała Maureen, a Jim wyciągnął szufelkę i zmiotkę.
Nina nie mogła się otrząsnąć. Zadziałała automatycznie. Wiedziała, że nikt nie sta-
nie w obronie przerażonej dziewczyny. Jej reakcja spotkała się z uznaniem obsługi, po
raz pierwszy czuła, że przyjęli ją do siebie.
I może to było tylko przywidzenie, ale w oczach Dorseta dostrzegła cień szacunku.
Przetańczyli jeszcze kilka tańców, a potem pożegnali się z młodą parą i wyszli.
Nina była wniebowzięta. Poza nieszczęśliwym wypadkiem z tortem, wieczór był
cudowny.
Czuła się zaakceptowana przez zespół, to dodało jej skrzydeł. Gabriel nie szczędził
jej komplementów i widziała, że wspaniale się bawił. Teraz ogarnęło ją zmęczenie.
Chętnie zaszyje się z Gabrielem w jego bungalowie, by nacieszyć się czasem, jaki im po-
został. Jeszcze tylko jeden dzień...
Ku jej zaskoczeniu Gabriel pociągnął ją w drugą stronę. Okrył jej ramiona mary-
narką, i owionął ją jego zapach. Szli ścieżką na wzniesienie ponad ośrodkiem. W ciem-
nościach szumiały palmy, światła Diamond Shores migotały w dali. Na ścieżce leżały
zerwane kwiaty, wzdłuż niej jaśniały małe lampeczki. Gabriel objął ją w pasie.
R
L
T
- To wygląda bardzo tajemniczo.
Naraz zatrzymała się jak wryta, serce jej zabiło. Ognisko, kaszmirowy koc, wia-
derko z szampanem. A dookoła masa rozrzuconych pachnących kwiatów, tych samych
co na ścieżce.
Azy napłynęły jej do oczu. To najbardziej romantyczna niespodzianka, jaką męż-
czyzna mógł zrobić kobiecie.
Nogi odmówiły jej posłuszeństwa, na szczęście Gabe podtrzymał ją w porę.
- Gabe... to jest niesamowite.
Otarła łzy, Gabe otworzył szampana i napełnił kieliszki. Nad nimi migotały tysiące
gwiazd. Gabe podał jej szampana.
- To był wspaniały dzień - westchnęła.
- Byłem na wielu ślubach, lecz ten był wyjątkowy. - Odstawił kieliszek. - Bo ty tu
byłaś. - Z uśmiechem zapatrzył się w dal. - Podobało mi się, że napisali własny tekst
przysięgi. I że Liam uważa ten ślub za swe największe osiągnięcie.
- Myślę, że będą ze sobą bardzo szczęśliwi - rzekła z uśmiechem.
W zgodnym milczeniu sączyli spieniony napój. Ciszę przerywały tylko nocne pta-
ki. Gdy w butelce pokazało się dno, Nina obejrzała ją uważnie.
- Gdybyśmy włożyli do niej list i wrzucili do morza, to kto by ją znalazł?
- Pewnie byśmy wpisali datę, numer telefonu i prośbę, żeby znalazca się odezwał.
- Ale ty jesteś racjonalny!
- Postaram się być bardziej kreatywny.
- Gabriel... - Zdecydowała się. - Chciałam cię o coś prosić.
- Dla ciebie wszystko.
- Chciałabym wrócić do pracy.
- Już to przedyskutowaliśmy.
- Przepraszam, że mówię o tym teraz. Ta posada nie była moim marzeniem, ale po-
trzebowałam pieniędzy. Jak tylko tu przyjechałam, zrozumiałam, że to był błąd. Nie
wiem, jak ci to wytłumaczyć, ale chciałabym doprowadzić to do końca. Zwłaszcza po
dzisiejszym wieczorze. Dojść do końca tej drogi, nim ruszę dalej.
Przez długą chwilę przyglądał się jej przenikliwie.
R
L
T
- Jeśli tak ci na tym zależy... Jutro zadzwonię do Dorseta. Wpisze cię do grafiku.
Otoczyła go ramionami i uścisnęła. Nigdy nie myślała, że ponowne bycie kelnerką
tak ją uszczęśliwi.
- To dla mnie wiele znaczy... Obiecuję, że cię nie zawiodę.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Gabriel pracował od wczesnego rana; oczy go piekły, organizm domagał się dru-
giej kawy. Postanowił pójść do kawiarni przy plaży.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]