logo
 Pokrewne IndeksGrady Robyn Światowe Ĺťycie Duo 327 Gorąca wyspaGR790. (Duo) Winston Anne Marie Szczęśliwy powrĂłtFielding Liz Romans Duo 1065 Sen o pustyniPeters Ellis Kroniki brata Cadfaela 10 Pielgrzym nienawiśÂ›ciAlan Dean Foster Metrognome and other StoriesWalter Jon Williams VideostarRhoden_Emma_von_ _Dar_miastKonopczyśÂ„ski WśÂ‚adysśÂ‚aw Panowanie StanisśÂ‚awa Augusta PoniatowskiegoTritten Charles HeTomasz Dajczak O czym śÂšwiadkowie Jehowy nie mówić… gśÂ‚ośÂ›no
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lorinka.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Ona natomiast czuła się jak balon, z którego ktoś spuścił
    powietrze.
    Zrobiła kilka głębszych wdechów, po czym, uznawszy, że
    jest już całkiem spokojna, odezwała się:
    - Rozumiem, że po tym, co zrobiłam, twoja oferta jest już
    nieważna?
    - Dla ciebie chleb i woda.
    - To nie fair. Przecież nawet go nie spróbowałam. Kątem
    oka dostrzegła na jego twarzy uśmiech.
    - No dobrze, mogą być słone paluszki.
    Dodie nie odpowiedziała, ale w jej sercu pojawiła się
    nadzieja.
    - I może kieliszek czerwonego wina.
    - Wino bez jedzenia? - targowała się. - Od razu
    uderzyłoby mi do głowy. Może jednak podjedziemy do baru i
    kupimy coś do przekąszenia - nalegała, nadal nie patrząc na
    Brada. - Gdybyśmy kupili frytki, zapewnilibyśmy sobie
    wszystkie trzy grupy składników odżywczych.
    Wiedział, że nie mówi poważnie. Ona też wiedziała, że
    żartuje.
    - Znasz tę włoską restaurację obok katedry? Spojrzała na
    niego speszona.
    - Nie stać mnie na chodzenie do takich lokali. - Choć nie
    powiedziała tego na głos, sądziła, że jego też nie. Może Brad
    uważał, że Gina może pokryć koszty takiej eskapady. W
    końcu była to część planu edukacyjnego.
    - Ciężko pracowałaś przez cały tydzień. Jeśli masz
    popełnić nadużycie, to lepiej zrobić to w jakiejś wytwornej
    restauracji, a nie w barze z hamburgerami.
    - Naprawdę? - spytała. Nie potrafiła powstrzymać
    uśmiechu. - W takim razie zgoda.
    - Cześć, Brad. Miałam zamiar do ciebie dzwonić. Jak
    idzie?
    - W klubie wszystko w porządku. Dobrałaś sobie dobrych
    ludzi do współpracy, Gina. Nie boją się odpowiedzialności.
    - Sprawdzałeś nas? - spytała i nie czekając na odpowiedz,
    zadała kolejne pytanie: - A jak idzie Dodie? Robi postępy?
    - Większe niż sadzi. Wprawdzie jeszcze nie schudła, ale
    teraz potrafi przejść prawie kilometr i nie dostać zadyszki.
    Wygląda zupełnie niezle.
    Nie chciał mówić o tym, jak wyglądała wczorajszego
    wieczoru. Ubrana w suknię z głębokim dekoltem zwracała na
    siebie powszechną uwagę.
    - To rzeczywiście duży postęp.
    - Muszę przyznać, że się na nią uwziąłem. Tylko raz
    chciała mnie oszukać, ale w porę ją przyłapałem.
    - Całe szczęście.
    Nie wspomniał, że po tym, jak przyłapał ją z
    hamburgerem w ręku, zabrał ją do jednej z najdroższych
    restauracji w mieście.
    I to nie po to, aby uczyć ją jak jeść, ale by ją lepiej poznać.
    Choć bardzo niechętnie, musiał przed sobą przyznać, że
    bardzo chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. I to jak
    najszybciej.
    Spędzili wieczór, rozmawiając o wszystkim i o niczym. O
    filmach, które lubili, o muzyce, o miejscach, które widzieli, a
    nawet o jej wspaniałej siostrze.
    - Jak postępują przygotowania do ślubu? - spytał.
    - Przypominają przygotowania do operacji wojennej i są
    równie tajne. Nie wiem nawet, czy sama Natasha zna
    dokładną datę. Wszyscy mają przydzielone role, tyle tylko, że
    moja nie wymaga słów. - Wzruszyła ramionami. - Historia
    mojego życia.
    - Chciałabyś być gwiazdą? Jak twoja siostra?
    - Moja matka nie miałaby nic przeciw temu. Ja niestety
    nie jestem dobrym materiałem na gwiazdę. Chyba się na mnie
    zawiodła. Skończyłam szkołę, ale głęboko ją rozczarowałam.
    Mam dwie lewe ręce, słuch, jakby mi słoń nadepnął na ucho i
    przed szerszą publicznością zapominam przysłowiowego
    języka w gębie.
    - Ale przecież uczyłaś studentów. To też wymaga odwagi.
    - Mówienie o tym, co dobrze znam, nie stanowi
    problemu. Ale każ mi wyrecytować wiersz w pokoju pełnym
    gości... - Na samo wspomnienie wzdrygnęła się. - Na
    szczęście Natasha to uwielbiała. Mogłam spokojnie schować
    się w kącie pokoju z blokiem i kredkami, podczas gdy ona
    błyszczała... - Przerwała ze wzruszeniem ramion. - Opowiedz
    mi lepiej o sobie. Zawsze chciałeś grać w rugby?
    - Odkąd pamiętam - powiedział, pozwalając jej zmienić
    temat. Teraz Dodie nie będzie się mogła uskarżać na brak
    zainteresowania jej osobą. Wiedział już, jak z nią postępować.
    Potrzebowała, by ktoś pokochał ją dla niej samej, a nie
    dlatego, że straciła kilka funtów. - Studia na uniwersytecie
    dały mi możliwość uprawiania tego sportu. Było to dla mnie
    ważniejsze niż sama nauka.
    - Ale skończyłeś studia?
    - Tak - uśmiechnął się.
    - A co robiłeś potem?
    - Grałem w reprezentacji. Byłem wschodzącą gwiazdą na
    firmamencie sportu.
    - W takim razie dlaczego o tobie nie słyszałam?
    - Z reguły trzynastolatki nie interesują się grą w rugby.
    - To prawda - przyznała. - Musiałeś bardzo przeżyć swoją
    kontuzję. Twoja ledwie rozpoczęta kariera została gwałtownie
    przerwana.
    - Zdarzają się większe nieszczęścia. %7łycie musi toczyć się
    dalej.
    W jego słowach usłyszała nutkę goryczy, która ją
    zastanowiła.
    - Nie chodziło tylko o nogę, prawda? Było coś jeszcze.
    Tym razem on wzruszył ramionami.
    - Jak powiedziałem, życie musi się toczyć dalej, Dodie.
    Ale kiedy spadasz z dużej wysokości, a poza tym w jednej
    chwili stajesz się wrakiem człowieka, wielu ludzi, którzy do
    tej pory przy tobie byli, odchodzi.
    - Dziewczyna - powiedziała z przekonaniem. - Kochałeś
    ją.
    - To prawda. Sądziłem, że ona również mnie kocha.
    Mieliśmy się pobrać. Jak się jednak okazało, chodziło jej tylko
    o sławę.
    Wyciągnęła rękę i dotknęła jego dłoni.
    - Niełatwo dojść do siebie po czymś takim. Przykro mi.
    Rzeczywiście było jej przykro. Patrzyła na niego tak, jakby
    chciała ulżyć jego cierpieniu. Sprawić, aby jego marzenia się
    spełniły.
    - Od tamtej pory minęło dwanaście lat. Poznałem wiele
    innych dziewczyn.
    - Ale w żadnej się nie zakochałeś. A może specjalnie
    unikasz zaangażowania? Boisz się ryzyka?
    - Mam to już za sobą, Dodie. Czas spojrzeć w przyszłość
    - powiedział w zamyśleniu.
    - Brad? Jesteś tam? - głos Giny przywrócił go do
    rzeczywistości,
    - Przepraszam, Gina. Właśnie myślałem,..
    - O Dodie? Jest tam? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl