logo
 Pokrewne IndeksGraham Masterton Czternaście obliczy strachuGraham Masterton The PariahCienie 03 Pozzessere Heather Graham Tajemnice zamku FairhavenGraham Heather Między jawą a snemGrady Robyn śÂšwiatowe śąycie Duo 327 Gorć…ca wyspaCrownover Jay Zaryzykuj ze mnć… 02 Zaryzykuj miśÂ‚ośÂ›ć‡Brandys Marian Kozietulski i inni [2]Duff ta brzydka i gruba KKFritz Leiber Ill Met in LankhmarCourths Mahler Jadwiga MaśÂ‚śźeśÂ„stwo na niby
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alpsbierun.opx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    już dzieckiem, Spencer. Nie zapominam o całym świecie, kiedy
    mam okazję wskoczyć z kimś do łóżka. Istnieją rzeczy, których
    stanowczo sobie nie życzę. Na przykład płaczu.
    - No cóż, ty też nie zawsze zachowujesz się tak, jak bym
    chciała! - Poczuła się dotknięta i speszona. %7łałowała, że zaczęła
    tę rozmowę. - Nie jesteś...
    - Nie, nie jestem Dannym! - przerwał jej z gniewem.
    Widziała, że zaciska palce na kierownicy.
    - Nie to chciałam powiedzieć.
    - Więc co?
    - Nie potrafię tego wyjaśnić - odparła, potrząsając
    gwałtownie głową. - Ja... to wszystko jest trudne. %7łycie jest
    trudne... - Zdała sobie sprawę, że to, co chce powiedzieć, to, co
    myśli, jest okropne. Wiedziała, że nie zdoła tego nigdy nikomu
    wytłumaczyć. Kochała Danny'ego, ale kiedyś bardziej kochała
    Davida i mogła go znów tak pokochać. Nie było to uczciwe
    wobec Danny'ego. A jednak...
    - Co ty próbujesz powiedzieć, Spencer?
    Westchnęła, czując się nagle bardzo zmęczona.
    - Sama nie wiem. Po prostu... Jak daleko stąd mieszka
    Reva? - spytała, załamana własną bezradnością.
    - Za następnym zakrętem.
    Nigdy jeszcze chyba nie cieszyła się tak bardzo, że jest już
    na miejscu. Reva wyszła z domu i powitała ich serdecznym
    uśmiechem. Może naprawdę chciała zaprosić na dziś Spencer,
    Jareda i Cecily?
    204
    - Jak to dobrze, że przyjechałaś! - zawołała, obejmując ją
    mocno.
    - Dziękuję za zaproszenie. Ojej! Coś cudownie pachnie! -
    Spencer mówiła szczerze. W powietrzu unosił się wspaniały
    aromat potraw.
    - Przyszła rodzina ze strony ojca, więc sama rozumiesz, że
    muszę się starać. Czy pamiętasz to haggis w baranim żołądku,
    które gotował dziadek Michael?
    - Nigdy nie musiałam tego próbować - przyznała Spencer.
    - Dziadek był zawsze uprzejmy dla gości. Wejdzcie. Cała
    rodzina chce cię zobaczyć, David. Spencer, ty właściwie nie
    znasz jeszcze moich dzieci. Były na pogrzebie Danny'ego, ale...
    - Przerwała i zrobiła taką minę, jakby miała ochotę
    spoliczkować samą siebie.
    - Chyba je pamiętam. Masz bardzo ładnego chłopczyka,
    prawda? Jest w gruncie rzeczy bardzo podobny do Davida.
    - Nie mów tego mojemu mężowi! - Reva skrzywiła się
    lekko. - On uważa, że Damien to skóra zdarta z niego. Ale
    proszę cię, wejdz.
    Ujęła Spencer za rękę i wprowadziła ją do wnętrza domu.
    Był to rozległy bungalow. Salon przechodził w wielką
    bawialnię, prowadzącą na duże patio i nad basen. Po ogrodzie
    biegało już z dziesięcioro dzieci. Dorośli stali w grupkach wokół
    baru z wiśniowego drewna i przy stolikach ustawionych w patio
    albo siedzieli na ogrodowych krzesłach. Reva zaprowadziła
    Spencer do miejsca, w którym stał jej mąż, George. Zaledwie
    zaczęli rozmawiać, ktoś odwołał ją do kuchni.
    - Przepraszam cię, Spencer. Zaraz wracam. Ale jestem
    pewna, że zostawiam cię w dobrych rękach.
    Spencer pamiętała George'a. Poznała go na pogrzebie. Był
    mężczyzną średniego wzrostu, miał jasne włosy, dodające mu
    wdzięku piegi i wyraziste, zielone oczy. Serdecznie uścisnął jej
    dłoń.
    - Cieszymy się, że mogłaś przyjść. Nie wiem, czy mnie
    pamiętasz...
    205
    - Oczywiście - zapewniła go z uśmiechem.
    - Ja musiałem cię zapamiętać - oznajmił George. -Reva
    często mi o tobie opowiadała.
    Spencer poczuła, że na twarz występują jej wypieki.
    Niewątpliwie musiał słyszeć o jej ostatnim spotkaniu z Revą
    przed wyjazdem do Newport... o tym okropnym dniu, w którym
    doszło do jej rozstania z Davidem.
    - Och... - wykrztusiła niepewnie.
    - Powiedziała mi, że byłaś pierwszą osobą w tym kraju,
    która traktowała ją w taki sposób, że poczuła się nie gorsza od
    innych i doszła do wniosku, że może tu zostać. Mówiła też, że
    twój dziadek posłał ją i Davida do szkoły, ale wytrzymała w niej
    tylko dzięki tobie.
    - Jak to? - spytała Spencer.
    - Ponieważ ją zaakceptowałaś i zostałaś jej przyjaciółką -
    wyjaśnił z szerokim uśmiechem George. -A ponieważ zrobiłaś
    to ty, w ślad za tobą poszli wszyscy inni. Myślę, że bardzo za
    tobą tęskniła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl