[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Arianna westchnęła.
Wszystko się zmieniło w ciągu jednego dnia.
Zabawne, ale mnie wydajesz się wcią\ taka sama. Pogłaskał ją delikatnie
po policzku. Chcesz być dziewczyną Lindsaya?
A\ boję się odpowiedzieć.
Dlaczego? Nie ufasz mi?
Dwadzieścia cztery godziny temu bez wahania odpowiedziałabym
twierdząco, ale teraz...
Uśmiechnął się szeroko, po czym pocałował ją w czubek
nosa.
- Widzę, \e muszę odzyskać twoje zaufanie. Mo\e znajdziemy jakieś wygodne
miejsce i przedyskutujemy tękwestię?
W tej chwili marzę tylko o tym, \eby wziąć prysznic.
Nie widzę przeszkód.
Chyba nie ma sensu mówić, \ebyś tu poczekał rzekła.
Ale itak to powiem. Odwróciła się i poszła do łazienki.
Odkręciła wodę, zdjęła sweter i biustonosz. Rozpinała d\insy, kiedy drzwi
otworzyły się i w progu stanął Mark.
Jesteśmy na moim terytorium, kwiatuszku.
I jestem twoim więxniem?
Moim gościem.
Boję się spytać, co to znaczy.
Z zachwyconym uśmiechem na ustach Mark podszedł do Arianny. Ujął jej
twarz w diome i pocałował delikatnie w usta. Potem sięgnął do jej piersi. Arianna nie
poruszyła się, lecz przemknął ją dreszcz. Mark przesunął ustami po jej nagim
ramieniu i szyi. Westchnąwszy cicho, odchyliła do tyłu głowę. Zamknęła oczy i
opuściła ramiona. Tak, była jego więxniem.
ROZDZIAA 10
Kiedy Arianna weszła pod prysznic, Mark stanął tu\ za nią. Strumień wody był
bardzo silny i poczuła na twarzy i szyi igiełki ciepła. Mark objął jej piersi i zaczął
dra\nić sutki, po czym pochylił się, by łatwiej mu było chwycić zębami koniuszek jej
ucha.
Tak bardzo chciała go pocałować, lecz nie pozwolił jej się odwrócić. Gdy
wsunął rękę między jej uda, odczuła takie podniecenie, \e nie mogła opanować
dr\enia.
- Och, Mark. Nie przerywaj - szepnęła.
" Oparła mu głowę na ramieniu, tak \e strumień wody padał wprost na jej twarz.
Nie zwa\ała na to, cała skupiła się na tym, co miało nastąpić, czujna, a zarazem
rozedrgana.
Najpierw tylko się z mą droczył, muskając koniuszkami palców jej ciało, potem
delikatnie przesuwał dłonią po brzuchu i udach. Pragnęła go coraz bardziej. Kiedy
myślała, \e ju\ dłu\ej tego nie zniesie, Mark zaczął ją pieścić. Arianna próbowała
mocniej przycisnąć do siebie jego dłoń, ale dozował rozkosz w dostatecznie małych
dawkach, by trzymać ją na granicy miłosnego spełnienia.
To była tortura, ale najsłodsza tortura, jaką znała.
Wkrótce zaznała tak niewysłowionej rozkoszy, \e nie zdołała nad sobą
zapanować. Kiedy w końcu przestała dr\eć, poczuła. się taka słaba, \e omal nie
upadła. Otworzyła oczy, obróciła się w ramionach Marka i spojrzała na niego. Był
ogromnie podniecony. Znowu go zapragnęła. Chciała poczuć go w sobie.
Natychmiast.
Gdy tak się stało, westchnęła zadowolona, doznając uczucia niezwykłego
zespolenia, intensywnej bliskości. Po raz pierwszy w \yciu całkowicie
podporządkowała się Markowi.
Kiedy nadeszło spełnienie, było tak oszałamiające, \e zakręciło się jej w głowie,
przewróciłaby się, gdyby jej nie trzymał. Pozwolil, by jej stopy zeslizgnęły się z jego
bioder, ale zanim dotknęły podłogi, wziął ją na ręce i zaniósł do łó\ka.
Ociekała wodą, lecz wcale się tym nie przejęła. Wszystko przestało się liczyć.
Choć wcią\ półprzytomna, zauwa\yła, \e z łazienki przestał dobiegać szum prysznica.
Po chwili Mark wrócił z dwoma ręcznikami. Jednym ją przykrył, drugim zaczął się
wycierać sam.
Patrzyła na niego, wiedząc, \e to ten sam mę\czyzna,
z którym kochała się dziesiątki razy. A mimo to zupełnie go
nie poznawała. Kiedy się wytarł, zaczął ścierać krople wody
z ciała Arianny. Potem poło\ył się i wziął ją za rękę.
Westchnęła z zadowolenia.
Więc teraz ju\ oficjalnie jestem dziewczyną Lindsaya?
Oczywiście odparł, całując jej palce.
Pózniej, gdy le\ała obok niego, pomyślała, \e ten niezwyczajny, szalony
wybuch namiętności był zakończeniem niezwyczajnego, szalonego dnia, podczas
którego dobrze znany, poczciwy Mark przeistoczył się w nieobliczalnego,
tajemniczego nieznajomego.
Kochał się z nią, ale kogo nosił w sercu?
Odwrócił się do niej i przycisnął jej rękę do policzka.
Dobrze się czujesz, Arianno?
Tak odparła z westchnieniem. Mo\e jestem trochę przytłoczona tym
wszystkim.
Przytulił ją do siebie.
Za du\o zwaliło się dziś na twoją głowę rzekł, całując ją w skroń.
Przykro mi. Gdybym mógł, oszczędziłbym ci tych wra\eń, ale nie miałem wyboru.
Odsunęła się, by spojrzeć mu w oczy. Było zbyt ciemno, \eby mogła coś z nich
wyczytać.
Kiedy zostałeś tajnym agentem?
Jakieś trzy lata temu. Du\o wcześniej, ni\ się poznaliśmy.
No tak. To wszystko jeszcze jest dla ciebie nowe.
A\ za bardzo. e wstydem muszę przyznać, \e w Vail wystarczyło trzech
mę\czyzn, \eby mnie pokonać. Następnym razem będę lepiej przygotowany.
Przesunęła palcami po jego torsie. Pomyśleć, \e od początku ich znajomości
prowadził podwójne \ycie. Mark powiedział, \e naprawdę ją kocha, a to, \e jest
szpiegiem, me ma nic wspólnego z jego uczuciami. Była ciekawa, czy to prawda.
Czy miałeś wyrzuty sumienia, \e mnie okłamujesz? spytała.
Miałbym, gdyby moje kłamstwa wpływały na nasze \ycie.
Nigdy cię nie pytałam, co robisz podczas swoich podró\y zagranicznych, ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]