logo
 Pokrewne IndeksCykl Pan Samochodzik (51) KrzyĹź Lotaryński Arkadiusz Niemirski61 Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ...zakladnicyArkadij Strugacki i Borys Strugacki Sprawa zabĂłjstwaJames H. Schmitz Agents of VegaGR790. (Duo) Winston Anne Marie Szcz晜›liwy powrótNicola Cornick Odzyskana narzeczonaDla siebie stworzeni Johanna LindseyDouglas Drusilla Gdy serce wzbiera dumć…Kto słucha Radia MaryjaANSI C++
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alpsbierun.opx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    dawno by zwiał na tych swoich nogach, a Kułak tym bardziej& A ja muszę się
    wreszcie zatrzymać. To niesprawiedliwe. Ale ja muszę się zatrzymać! Ano stój! Nie
    mógł się zatrzymać, gardził sobą za to, chwalił siebie za to, nienawidził i ciągle się
    cofał.
    Martwiaki zatrzymały się. Jednocześnie, jak na komendę. Ten, który szedł na
    przedzie, zastygł z uniesioną nogą, a potem powoli, jakby niezdecydowanie, opuścił ją
    na trawę. Martwiaki znowu otwarły usta, a głowy zwróciły ku wierzchołkowi
    wzgórza. Kandyd ciągle jeszcze cofając $się spojrzał za siebie. Nava majtając nogami
    wisiała na szyi jednej z kobiet. Pozostałe dwie kobiety stały spokojnie obok i patrzyły.
    Nie na martwiaki, nie na wzgórze. I nawet nie na Kandyda, zarośniętego, obcego
    mę\czyznę, być mo\e złodzieja. A martwiaki stały nieruchomo, jak drewniane
    prymitywne posągi wrośnięte w ziemię, jakby w całym lesie nie było ju\ w ogóle
    kobiet, które nale\ało łapać i ciągnąć gdzieś tam, gdzie im kazano. Spod nóg
    martwiaków, jak dym z ofiarnego ogniska, wzbijały się słupy pary.
    Wtedy Kandyd zawrócił i poszedł w stronę kobiet. A raczej nie tyle poszedł, ile
    powlókł się, nie wiedząc ju\ nic, nie wierząc więcej ani oczom, ani uszom, ani
    myślom. W czaszce pulsował mu bolesny kłąb, a ciało miał zdrętwiałe po
    przedśmiertnym napięciu.
     Uciekajcie  powiedział jeszcze z daleka.  Uciekajcie, póki czas, dlaczego
    nie uciekacie?  Wiedział ju\, \e mówi od rzeczy, ale to była inercja, inercja
    poczucia obowiązku, więc nadal automatycznie mamrotał:  Tu są martwiaki,
    uciekajcie, ja je zatrzymam&
    Kobiety nie zwróciły na niego uwagi. Nie \eby nie słyszały albo nie widziały
    Kandyda  młodziutka dziewczyna, mo\e dwa lata starsza od Navy, nogi miała
    jeszcze bardzo szczupłe i długie, spojrzała na niego i uśmiechnęła się bardzo
    \yczliwie  ale po prostu Kandyd nic nie znaczył dla tych kobiet, jakby był wielkim
    psem przybłędą, który biega wszędzie bez określonego celu i gotów jest godzinami
    kręcić się wokół ludzi, czekając nie wiadomo na co.
     Dlaczego nie uciekacie?  cicho zapytał Kandyd. Nie oczekiwał ju\ na
    odpowiedz, nikt mu te\ nie odpowiedział.
     Ajajaj  mówiła kobieta w cią\y, ze śmiechem kręcąc głową.  I kto by
    pomyślał? Mo\e ty?  zwróciła się do dziewczyny.  Ja nie. No i co, moja
    kochana?  zapytała matkę Navy.  Głośno sapał? Czy po prostu wiercił się i pocił?
     Nieprawda  powiedziała dziewczyna.  On był cudowny, prawda? Był
    piękny jak poranek i prześlicznie pachniał&
     Jak lilia  podchwyciła kobieta w cią\y.  Od jego zapachu kręciło się w
    głowie, a jego łapy przejmowały dreszczem& A czy zdą\yłaś przynajmniej
    powiedzieć  ach ?
    Dziewczyna parsknęła. Matka Navy uśmiechnęła się niechętnie. Kobiety były
    jędrne, zdrowe i nadzwyczaj czyste, jakby umyte, zresztą istotnie były umyte 
    krótkie włosy miały wilgotne, a \ółte workowate ubrania oblepiały ich mokre ciała.
    Matka Navy była najni\sza wzrostem i zapewne najstarsza. Nava obejmowała ją w
    talii przytulając twarz do jej piersi.
     Nie wysilajcie się  powiedziała matka Navy z udanym lekcewa\eniem.  Co
    wy mo\ecie o tym wiedzieć? Wy, które nie macie \adnego wykształcenia&
     Nie szkodzi  z miejsca odpowiedziała kobieta w cią\y.  Bo skąd mo\emy
    coś wiedzieć? Właśnie dlatego pytamy o to ciebie& Powiedz nam, proszę, jaki był
    korzeń miłości?
     Czy nie był zbyt gorzki?  zapytała dziewczyna i znowu parsknęła.
     Właśnie, właśnie  powiedziała kobieta w cią\y.  Owoc jest dosyć słodki,
    chocia\ zle umyty&
     Nie szkodzi, domyjemy go jak nale\y  powiedziała matka Navy.  Nie
    wiesz, czy Pajęczy Basen ju\ oczyścili? Czy te\ trzeba będzie znieść go w dolinę?
     Korzeń był gorzki  powiedziała kobieta w cią\y do dziewczyny. 
    Nieprzyjemnie jej o nim wspominać. To dziwne, przecie\ mówią, \e to
    niezapomniane prze\ycie! Słuchaj, moja kochana, a przecie\ on ci się śnie raz?
     To wcale nie jest dowcipne  powiedziała matka Navy.  A\ mnie
    zemdliło&
     A czy my \artujemy?  zdziwiła się kobieta w cią\y.  Po prostu jesteśmy
    ciekawe.
     Ty tak pasjonująco opowiadasz  powiedziała dziewczyna błyskając zębami
     opowiedz nam coś jeszcze&
    Kandyd chciwie próbując odnalezć jakiś ukryty sens tej rozmowy, nic nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl