[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Biel po kry wała obe lisk, as falt i da chy domów, które widać było w od da li, po dru giej stro nie pla cu.
Ciągnąca się ulica Marszałkowska sugerowała, że miasto nie ma końca przedzielone tą długą, białą linią, która
roz ciągała się aż po ho ry zont, prze dzie rając przez be ton.
" " "
W między cza sie re stau ra cja zaczęła się zapełniać.
Widząc zbliżające się Matilde i Beatrice, miała ochotę schować się pod stół. Siedziała nieruchomo, wiedząc,że zaraz
do niej dołączą. Już ją za uważyły i te raz szływ jej stronę z ta ca mi pełnymi je dze nia.
Co się stało, ktoś cię obu dził? za py tała Ma tildei Agne se nie mogła po wstrzy mać ru mieńca wsty du.
Nie spałam do brze. To chy ba przez tę wódkę& .
Be atrice usiadła obok niej i spojrzała na jej śnia da nie.
Jak możesz jeść grejp fru ta z sa me go rana?
Wzięłam go przez pomyłkę, byłam prze ko na na,że to po ma rańcza.
Gdzie się wczo raj po dzie wa liście! Nie mo gliśmy was zna lezć...
Wróciłam wcześniej do ho te lu.
Prze cież wy szliście ra zem z&
Agnese czuła, że prędzej czy pózniej prawdawyjdzie na jaw; bo jej kłamstwo nie było przemyślaną strategią;
przede wszystkim nie uzgodniła wcześniejz Lorenzem, co mają powiedzieć. Mogła teraz wymyślić jakąkolwiek
histo rię, ale on i tak mógł ją nieświa do mie zde men to wać.
Beatrice była chudą i nerwową dziewczyną z przykuwającymi uwagę oczami i długimi, cienkimi, jasnymi włosami.
Nosiła się cała w stylu dark, uwielbiała punkrockowe zespoły i znana była w całej szkole jako plotkara . Wszelkie
informacje, jakie do niej docierały, choćby przez przypadek, następnego dnia pojawiały się automatyczniena ustach
wszyst kich.
Wszy scy wie dzie li, że gdy trze ba było za cho wać cośw ta jem nicy, należało robić, co się da, żeby Be atrice sięo tym nie
do wie działa.
Rozmowa z Matilde natomiast była bardziej bezpieczna, głównie dlatego że, choć miała dopiero piętnaście lat,
nałykała się w swoim życiu tyle syntetycznych narkotyków, iż nie była w stanie zapamiętać nic z tego, co się do niej
mówiło. To właśnie ona za py tała:
Roz ma wiałaś z Car lem?
Agne se zachłysnęła się kawą i zaczęła kasz leć.
Roz pacz liwie sięgnęła po szklankę z wodą i wypiła jed nym tchem.
Tamtego poranka temat Carla jeszcze nie pojawił sięw jej myślach. Od przebudzenia obok Lorenza do
kosz mar ne go śnia da nia. Po nie waż nie było go tam, po sta no wiła, że nie będzie o nim myśleć aż do po wro tu.
Widziałyście, jak pięknie? po wie działa nie spo dzie wa nie Be atrice, wyglądając za okno.
Nie wia ry god ne, mu siało zacząć padać pózno w nocy, może do pie ro o świcie.
Nie, była jesz cze noc& ode zwała się Agne sei od razu tego pożałowała.
To zna czy, że widziałaś, jak padało?
Wizja jej i Lorenza obejmujących się i całującychpod spadającymi na nich gęsto płatkami śniegu stanęłajej przed
ocza mi.
Nie! Spałam, ale& można to wywnioskować& Znieg już trochę się roztopił, więc musiało padać jeszcze w nocy...
Gdy by śnieg spadł do pie ro nad ra nem, byłoby go te raz więcej&
Dziew czy ny dały się na brać na te pseu do nau ko we wy jaśnie nia i znów zajęły się swo im śnia da niem.
W końcu nadszedł ten moment. Obawiała się go,od kiedy otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że jej głowa
spo czy wała na jego pier si.
Lorenzo wszedł do środka jakby nieco oszołomiony. Rozejrzał się wokół, wyraznie jej szukając. Gdy ich spojrzenia
się spotkały, natychmiast spuścił wzrok i skierował się do stolików znajdujących się dokładnie po przeciwnej stronie
sali.
Wy brał sto lik umiesz czo ny za ko lumną w ta kim miejscu, że Agne se nie mogła go widzieć.
Nie wie działa, czy miała czuć z tego po wo du ulgę, czy nie.
Praw do po dob nie on również nie wie dział, jak ma się za cho wać.
Dłonie zaczęły się jej pocić i zrozumiała, że to był najwyższy czas, aby wstać od stolika. Wyszła w pośpiechu,
w ogóle nie spoglądając w jego stronę.
Spo tka li się do pie ro kilka go dzin pózniej, na ko ry ta rzu w mu zeum Pałacu Kultu ry.
Agnese udawało się unikać jego spojrzenia aż do tego momentu, ale gdy ujrzała go tuż przed sobą, nie miała
żad nej go to wej wymówki, aby uciec.
Lo ren zo od razu przy parł ją do muru.
Unikasz mnie.
Nie praw da.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]