logo
 Pokrewne IndeksKurt Vonnegut Losy gorsze od smierciHarry Harrison Planeta smierci 2Hohlbein, Wolfgang Saint NickCSI Miami Cortez, Donn MĂśrderisches FestAnne McCaffrey Pern 00 ThreadfallNapier Susan Cichy wielbicielJaeger, Werner PaSykat Joanna Wszystko dla Ciebie500.Hardy Kate CzuśÂ‚y punktJames P. Hogan The Multiplex Man (BAEN)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lorinka.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    zielonego poj cia, co z nim zrobi . Mój stary lada dzie kopnie
    w kalendarz. Boj si wróci do w asnego mieszkania. Gdzie
    spojrz , widz , kurwa, duchy. Jaka szalona, pojebana lesba
    ama a mi wczoraj nos i mam takiego kaca, e by , kurwa,
    nawet nie uwierzy . No wi c, dasz mi klucz od pokoju sie-
    demna cie, czy mam przele przez ten kontuar i wepchn
    ci t twoj pieprzon sztuczn szcz w gard o?
    Recepcjonista wyci ga r i cisza telewizor, potem
    kieruje uwag na Bunny'ego.
    - Chodzi o to, drogi panie, e to wbrew polityce hotelu
    wydawa oba klucze naraz.
    Bunny delikatnie k adzie g ow na kontuarze, zamyka
    oczy, a punkty odbitego bajkowego wiat a kr wokó
    jego czaszki.
    - Prosz , nie - mówi Bunny cicho.
    Pozostaje w takiej pozycji przez jaki czas, a wreszcie
    czuje, jak klucz od pokoju numer siedemna cie wsuwa si
    do jego r ki.
    - Dzi kuj - mówi i zabiera z kontuaru gazet . - Mog
    to zabra ?
    218
    Bunny idzie przez lobby i przebija si przez dru yn
    pingpongistów, pochodz cych jak si zdaje z Mongolii
    lub czego w tym stylu.
    - U an Bator! - krzyczy Bunny, mimowolnie.
    Twarz faceta, który jest zapewne ich trenerem, rozpromie-
    nia u miech i ca a dru yna zaczyna wiwatowa , pokazywa
    Bunny'emu skierowane ku górze kciuki i poklepywa go
    po plecach, powtarzaj c:  U an Bator!", a Bunny smutny
    wspina si po hotelowych schodach.
    Idzie korytarzem, spogl da na zegarek i widzi, e jest
    6.30. Wk ada klucz do zamka. W trakcie tej czynno ci reje-
    struje dziwny d wi k dochodz cy z pokoju numer siedem-
    na cie. Nieludzki, konwersacyjny, bardzo straszny. I dziwnie
    znajomy, my li Bunny, otwieraj c drzwi.
    Wchodzi do pokoju i dostrzega dwie rzeczy mniej
    wi cej w tym samym czasie. Po pierwsze, ekscentryczny
    i niepokoj cy d wi k, którego si wystraszy , pochodzi
    z programu Teletubisie, nadawanego w nie w telewi-
    zji: Po wda si w dziwaczn , zmutowan wymian zda
    z Dipsy. Pó niej Bunny zauwa a, e Bunnyjunior sterczy
    bez ruchu na rodku pokoju, pomi dzy dwoma kami:
    wpatruje si w telewizor, krew odp yn a mu z twarzy,
    oczy ma szeroko otwarte i stoi w ka y, a przód jego
    pi amy przesi kni ty jest moczem. Ch opiec zwraca si
    ku ojcu, wykonuje trzepotliwy gest lew d oni i mówi
    jakim odleg ym g osem:
    - Nie mog em znale pilota.
    - Cholera - klnie Bunny pod nosem.
    Przechodzi ko o syna i siada na kraw dzi ka. Pos anie
    jest twarde i pami tliwe, ca e pokryte pustymi malutkimi
    buteleczkami. Na pod odze le y niedopa ek papierosa.
    Bunny przesuwa d oni po twarzy i mówi:
    - Lepiej si przebierz.
    219
    Ch opiec przechodzi ko o ojca, trzymaj c gór od pi amy
    jedn r i zakrywaj c usta drug .
    - Przepraszam, tato - mówi.
    Bunny odpowiada:
    - W porz dku. - I ch opiec znika w azience.
    Bunny rzuca gazet na ka moczu na pod odze. Patrzy
    w telewizor i widzi, jak Po i Dipsy trzymaj si za r ce
    na drapie nie zielonej ce pe nej przero ni tych królików.
    Potem opuszcza wzrok i w le cej na pod odze gazecie do-
    strzega pochodz ce z kamery monitoringowej czarno-bia e
    zdj cie Rogatego Zabójcy, nad nim nag ówek:  W KO CU
    U NAS". Wpada w trans zahipnotyzowany widokiem cieczy
    wolno wsi kaj cej w gazetowy papier i próbuje nie trak-
    towa zbyt osobi cie faktu, e wilgotna plama przybiera
    kszta t królika.
    Podnosi wzrok i widzi syna stoj cego przed sob w krót-
    kich spodenkach i podkoszulku. Ch opiec wdrapuje si
    Bunny'emu na kolana, oplata mu ramionami szyj i sk a-
    da g ow na jego piersi. Bunny umieszcza ostro nie d
    na plecach ch opca i gapi si w przestrze przed sob .
    - W porz dku - powtarza.
    Ch opiec ciska mocno swego tat i zaczyna p aka .
    -Jestem gotów mówi Bunny, niewyra nie i nie kieruj c
    tych s ów do nikogo konkretnego.
    Cz trzecia
    ROZDZIA DWUDZIESTY PI TY
    Ch opiec my li sobie, e jego tato wygl da dziwnie, gdy
    tak siedzi, zajadaj c niadanie w jadalni hotelu  Monarchini",
    ale trudno to z ca pewno ci stwierdzi , poniewa ju
    od d szego czasu tato nie wygl da inaczej. Strzela oczami
    po ca ej sali: ledwo spojrz tu, ju spogl daj tam, a ledwo
    spojrza y tam, ju patrz gdzie indziej. Niekiedy ogl da si
    nerwowo za siebie albo szuka czego pod sto em, albo
    sprawdza, kto wchodzi przez drzwi, albo zezuje na kelnerk ,
    jakby podejrzewa j o ukrywanie prawdziwej to samo ci
    pod jakim przebraniem: pod mask lub woalem, lub czym
    w tym stylu. Ojciec bez przerwy trzyma si za ebra, zasy-
    sa powietrze przez z by, krzywi si z bólu i w ogóle robi
    dziwne miny. Raz czyni to wszystko w przyspieszonym
    tempie, raz w zwolnionym. Bunny'emu Juniorowi zdaje si ,
    e czas bawi si z nimi w kotka i myszk . Jest przekonany,
    e móg by z ma ego ch opca zmieni si w starego, pomarsz-
    czonego m czyzn w czasie, który jego ojciec potrzebuje
    na podniesienie do ust fili anki i wysiorbanie jednego yka
    herbaty, kiedy indziej z kolei ma wra enie, e ojciec dzia a
    jak na podwy szonych obrotach, superszybko, na przyk ad
    gdy kr y wokó jadalni albo wybiega do toalety. Bunny
    Junior czuje si tak, jakby by  w trasie" od miliona lat,
    ale rych o dociera do niego, z ch odnym, nieprzyjemnym
    dreszczem, e to dopiero trzeci dzie .
    223
    Tato ci gle wspomina o li cie klientów, ale lista, o ile
    BunnyJunior dobrze widzi, prawie si sko czy a. Ch opiec
    zastanawia si , co zrobi , kiedy na li cie nie zostanie ju
    ani jedno nazwisko. Pojad do domu? Zdob nast pn
    list ? Czy to tak b dzie trwa o i trwa o przez wieki? Jakie
    jeszcze niespodzianki ycie trzyma dla niego w zanadrzu?
    Czy du o w swym yciu osi gnie? Czy jest jakie inne ycie,
    które móg by wie ? Wtedy jego tato nabija na widelec
    i wk ada do ust ca parówk , i ch opiec nie mo e si nie
    miechn , widz c ten doprawdy imponuj cy wyczyn.
    Tak to ju jest z tat - my li ch opiec - gdy ju masz si
    naprawd na niego zez ci , on robi co takiego, e kom-
    pletnie ci powala. Trzeba odda mu sprawiedliwo . Có
    - my li dalej - kocham tat i to jest dobre.
    Bunny Junior obserwuje kropl ketchupu ciekaj po bro-
    dzie taty i l duj na jego krawacie. Ten konkretny krawat
    jest w kolorze b kitnego nieba i nadrukowane s na nim
    króliki z kreskówki, z ma ymi krzy ykami z w óczki w miejsce
    oczu, wyleguj ce si na bia ych bawe nianych ob oczkach.
    Bunny jest zbyt zaj ty lustrowaniem salki niadaniowej,
    by zauwa , jak bardzo si upapra , wi c ch opiec si ga r
    przez stó i usuwa plam za pomoc wilgotnej serwetki.
    - Teraz lepiej - mówi ch opiec.
    - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobi - przyznaje Bunny,
    rozgl daj c si po ca ej sali, jakby jego g owa by a zacze-
    piona na jakiej zwariowanej, gi tkiej spr ynce.
    - Wygl da by pewnie jak stara winia - oznajmia ch o-
    piec.
    Bunny wstaje i zagl da pod krzes o.
    - Powiedzia em:  Wygl da by jak stara, pierdolona
    winia" - mówi Bunny Junior odrobin g niej.
    Ch opiec czyta przy niadaniu swoj encyklope-
    di i sprawdzi has a:  Zjawa",  Nawiedzenie" tudzie
     Do wiadczenie blisko ci mierci".
    224
    Patrzy teraz na ojca i - bez konkretnego powodu - za-
    gaduje:
    - Ej, tato, w mojej encyklopedii jest napisane, e do wiad-
    czenie blisko ci mierci to wstrz saj ce wydarzenie, o któ-
    rym wspomina y osoby uratowane na progu mierci.
    Ojciec zrywa si raptem na równe nogi, potr caj c
    stó ; s ycha grzechotanie sztu ców i zastawy, a por-
    celanowy wazonik ze smutnym, samotnym kwiatkiem
    przewraca si i obaj, tato i syn, obserwuj - w zwolnio-
    nym tempie -jak woda wsi ka w obrus. Bunny Junior
    podnosi kwiatek (sztuczn ró ow stokrotk ) i wsadza
    ojcu w butonierk .
    - Prosz bardzo - mówi ch opiec.
    - Mamy robot - oznajmia Bunny. Odsuwa z szuraniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl