[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Cud prawdziwy, że nie pękłeś ze śmiechu, zanim złożyłeś papiery roz
Cain poszedł za nią do samochodu. Nie zdziwił się, że Shelley radziła
wodowe - stwierdziła w końcu.
sobie z ruchem ulicznym równie dobrze, jak z poskromieniem Dusia: spo
Tym razem zdumiał się Cain. Potem uśmiechnął się leniwie.
kojnie i fachowo.
- Dzięki. To nie lada komplement!
- Wolisz wynająć meble? - spytała podczas jazdy.
Shelley zaczerwieniła się i odwróciła głowę.
-Nie. Są takie bezosobowe, a ja chcę mieć prawdziwy dom.
- To szczera prawda i dobrze o tym wiesz - powiedziała z uporem.
- Ilekroć wpadniesz do Los Angeles.
- Wtedy o tym nie wiedziałem. Przeleciałem mnóstwo kobiet, żeby się
Starała się mówić spokojnie, ale nie bardzo jej to wychodziło.
upewnić, jak sprawy stoją. Ty jednak nie zrobiłaś tego.
- Ilekroć tu wpadnę - przytaknął Cain, przypatrując się jej uważnie. -
- Nie przeleciałam wielu kobiet? - spytała kpiąco. - Jakoś mi to nie przy
Jestem właścicielem kompanii, Shelley. Nie mogę być zawsze tam, gdzie
szło do głowy. Jestem beznadziejnie staroświecka pod niektórymi względami.
mam ochotÄ™.
Cain uśmiechnął się, ale nie dał się odwieść od tematu.
- No i lubisz wędrować - zauważyła bezlitośnie obojętnym głosem,
- Nie romansowałaś na prawo i lewo, żeby dowiedzieć się prawdy o so
z oczyma utkwionymi w sznurze przejeżdżających pojazdów. - Mogę to zro
bie.
zumieć. Daleko stąd jest bardzo wiele pięknych zakątków.
Było to raczej stwierdzenie faktu, ale Shelley potraktowała je jako pyta
Cain wsłuchał siew jej głos, który bezwiednie złagodniał, gdy mówiła o pięk
nie i odparła: - Nie.
nych zakątkach znajdujących się daleko stąd", i uśmiechnął się z triumfem.
- Staroświecka czy płochliwa?
- Ciebie także pociągają, prawda? - spytał.
- Powiedz raczej: wybredna.
- O czym mówisz? - zapytała, rzucając mu szybkie spojrzenie.
- I odrobinkę przestraszona tym, czego mogłaby się dowiedzieć?
- O dzikich zakątkach świata. Jak Morze Piasku, pampasy, odległe wy
-Tak, do jasnej cholery! -odparła z pasją, znów pełna gniewu. -Masz,
spy, płaskowyż Tybetu, grzbiety gór sięgających samego nieba, albo wyma
czego chciałeś!
rłe miasta, stare jak nasza Ziemia.
- Do tego jeszcze daleko - odparł z lekkim uśmiechem.
Słyszała tęsknotę w jego głosie, wiedziała, że piękno wspomnień wabiło
Shelley przypomniała sobie namiętny, nie kończący się pocałunek, który
go, wzywało do wymarszu.
ich połączył, i twardość pobudzonego ciała dotykającego jej brzucha. Zaci
Włóczykij.
snęła usta. Odwróciła wzrok.
- Bardziej kocham swój dom - odparła.
- Taka już ze mnie pociecha, jeśli chodzi o seks: nikt z zainteresowa
W głosie Shelley brzmiały splątane ze sobą rozpacz i lęk, tęsknota i po
nych nie ma tego, czego chciał.
żądanie, samotność i nienasycenie. Uczuć tych było równie wiele, jak obra
- Mylisz się. To twój mąż nie miał pojęcia, jak postępować z prawdziwą
kobietÄ….
zów zakodowanych w jego pamięci.
Przeciwstawne uczucia. Sprzeczne ze sobÄ… potrzeby.
- 82 - - 8 3 -
Głos Caina był łagodny. Jego palec przesunął się lekko po napiętym po
Musiał też przyznać, że metoda Shelley okazała się skuteczna, choć bar
liczku Shelley, potem po szyi, aż do miejsca, gdzie pod delikatną skórą bił dzo wyczerpująca. Po tych niekończących się godzinach zwiedzania wie
dział już na pierwszy rzut oka, czy coś do niego przemawia, czy nie. Zorien
zbyt gwałtownie puls.
tował się też, które pomysły dekoratorskie wywierają tylko przelotne wrażenie,
- Cieszę się, że jesteś wybredna, norko, Bardzo się cieszę. Ja też od
a które pozostają dłużej w jego pamięci.
dawna nie gonię już za byle czym. Z tego się po prostu wyrasta.
Za nimi rozległ się klakson, uprzytamniając Shelley, że zapaliło się zielo Podobnie było z kolorami. Pewne zestawienia, w pierwszej chwili inte
resujące, za trzecim, czwartym czy piątym razem wyraznie go nudziły. Inne
ne światło. Minęła skrzyżowanie z rekordową szybkością. Policzki jej pałały.
zaś podobały mu się coraz bardziej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]