[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Devlina. Zamienił obcisłe czarne spodenki z lycry na szorty pożyczone od Adama. Kryptonim
pasował do niego jak druga skóra. Był przede wszystkim nafciarzem, a dopiero w drugiej
kolejności agentem. Ale nie sposób było rozdzielić tych dwóch stron jego osobowości. Liz
tego nie potrafiła i on chyba także nie potrafił.
Wiesz przerwała długą ciszę lepiej zrozumiałabym charakter twojej pracy, gdybyś
powiedział o sobie coś więcej. Coś poza podaniem kryptonimu i stopnia.
Co chcesz wiedzieć?
Na dobry początek: gdzie się urodziłeś, gdzie chodziłeś do szkoły, jak spędzasz wolny
czas. Dlaczego wymieniłeś brata, a nie na przykład żonę, jako osobę do powiadomienia w
razie wypadku. Takie różne ciekawe szczegóły.
UporzÄ…dkujmy dane. PochodzÄ™ z Bartlesville w stanie Oklahoma. Licencjat i
magisterium zrobiłem na uczelniach stanowych. Wolny czas spędzam na wędkowaniu z
bratem w Colorado albo pod podwoziem starego chevroleta corvette, którego remontuję od
lat. A jeśli chodzi o żonę... próbował zachować obojętny ton głosu, lecz Liz wyczuła nutę
żalu rozstaliśmy się, zanim zacząłem remont chevroleta.
Nie obyło się bez dramatycznych scen?
Mogło być gorzej. Czas zaleczył rany. Za długie rozłąki, za mało radości przy
powitaniach w domu.
Nie myślałeś o podjęciu stałej pracy na lądzie?
Nie tylko myślałem. Przez dwa lata siedziałem za biurkiem w siedzibie firmy. Ale na
uratowanie małżeństwa było za pózno.
Nie masz dzieci?
Nie mam.
Wiedziesz więc życie samotnika.
Owszem. Alimenty dla żon nafciarzy są prawie tak wysokie jak dla żon oficerów.
Rozparł się wygodnie na siedzeniu. A jak twoje koleje losu? Co się stało z tym
nieszczęśnikiem, na którego wylałaś wiadro pomyj na plaży? Dlaczego wam się nie
powiodło?
Podobna przyczyna. Rozłąka. I malezyjska dziennikarka w tle.
Powiedział ci o niej? Co za bałwan! Oderwała wzrok od szosy przed sobą.
Wiesz o Bambang?
Przecież cię sprawdziliśmy. OMEGA nie zaniedbuje szczegółów. Odsłonił zęby w
uśmiechu. Ale to nie ja ustalałem takie drobiazgi. Ona naprawdę nazywa się Bambang?
Niestety. Liz wybuchnęła śmiechem. Jak dobrze, że wreszcie potrafiła sie z tego
śmiać. Kojarzy się z barabara , prawda?
Zawtórował głośnym chichotem. Odchyliła głowę i oparła na muskularnym, ciepłym
ramieniu mężczyzny.
Tamtej nocy na plaży czułam się jak wypluta.
Odniosłem podobne wrażenie.
Donny nie tylko puścił mnie kantem, wyczyścił też nasze wspólne konto bankowe.
Skurczybyk!
Podpisuję się obiema rękami! Najśmieszniejsze, że on doszedł teraz do wniosku, że
Bambang to nie jest to.
Dziś przysłał mi mail. Chce, żebym wszystko rzuciła i przyleciała do Singapuru.
Mam nadzieję, że kazałaś mu uciekać gdzie pieprz rośnie.
Wyraziłam się znacznie dosadniej. I krócej. I słusznie.
Nie zdecydowała się wyjawić, że bezwiednie przyczynił się do podjętej przez nią decyzji.
Po co tuczyć jego ego? Po co go odstraszać? Nawet nie wiedziała, jak się mają sprawy
między nimi. Poza tym istniały ważniejsze problemy.
Powtórz jeszcze raz, jak wygląda plan na jutro? zapytała. Muszę się upewnić, czy
dobrze zapamiętałam punkt po punkcie.
Palce Devlina niespiesznie pieściły jej kark. Szorstkie opuszki tarły gładką skórę kobiety,
wywołując dreszcze.
Mój dyspozytor w centrali, Rycerz, właśnie sprawdza Emilia. Tymczasem Maggie i
Adam wyczarterują jego łódz i przyjrzą mu się z bliska.
Rycerz sprawdza też Jorgego, tak? mruknęła, czując się nielojalna wobec przyjaciela.
Owszem. Liczymy na ciebie, że przed odlotem na platformę zrobisz własne rozeznanie
w sytuacji. Sądzisz, że uda się to bez wzbudzania podejrzeń? Jeśli nie, zadanie przejdzie na
Adama i Maggie.
PoradzÄ™ sobie.
Zwietnie. Zaczekam na twój powrót z platformy, żeby sprawdzić, czy stan osobowy
zgadza się z tym na liście. Jeśli Jorge lub Emilio zainteresują się którymś z nafciarzy...
Jorge na pewno się nie zainteresuje oświadczyła chłodno.
W tym rejonie świata paszporty amerykańskie osiągają słone ceny. Twój przyjaciel nie
byłby pierwszym człowiekiem, który paskudnie się w coś wplątał.
Liz nie umiała sobie wyobrazić Jorgego lub Marii czerpiących zyski ze zbrodniczego
procederu. Natomiast co do Eduarda Alvareza...
A kto obserwuje El Tiburóna?
Jest śledzony.
Liz zatopiła się w myślach. Fale Pacyfiku skrzyły się w blasku księżyca. Zwiatła Piedras
Rojas w oddali, pokrywały . zbocze wzgórza dywanem z migających punkcików.
A jeśli Emilia nic nie łączy z El Tiburónem? odezwała się po chwili. Jeśli ukradł
naszyjnik z własnej inicjatywy?
Możliwe, lecz nieprawdopodobne. Harry zszedł z innej platformy, co sugeruje, że w
akcję zamieszane jest więcej osób mieszkających w tej okolicy.
Racja.
Zamilkła, a po chwili zaparkowała jeepa pod palisandrem i wyłączyła silnik.
Tu mieszkam. Prosto po schodkach.
Pozwól, że się rozejrzę w środku.
Odetchnęła z ulgą. Dwóch rzezimieszków Alvareza nastraszyło ją tak, że dygotała na
samo wspomnienie. Gdyby miała to przeżyć po raz drugi... Na szczęście nikt nie wyskoczył
ani zza drzewa, ani spod schodów. Także Devlin trzymał ręce z daleka. Ale tuż za progiem
sytuacja zmieniła się radykalnie. Nie zdążyła włączyć światła, a Devlin już chwycił ją w
ramiona i zachłannie pocałował.
Chyba nie pożegnasz się ze mną w takim momencie? zamruczał uwodzicielsko do
ucha Liz.
Nie zamierzała poddać się bez dyskusji.
Przypominam, że rano muszę być na lotnisku. A ty masz swoje zadania do wykonania.
Szybko siÄ™ uwinÄ™!
ROZDZIAA ÓSMY
Wcale nie przesadzał. Zaciągnął Liz do sypialni, rozbierając ją (i siebie) po drodze, aż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]