[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ally przylatuje jutro. Wreszcie zdołałem przekonać tę cudowną dziewczynę, żeby
wyszła za mnie za mąż. Jesteśmy oficjalnie zaręczeni.
- To wspaniała nowina! - oznajmiła Amy, szczęśliwa, że głos się jej nie załamał. -
Gratulacje. Bardzo się cieszę.
- Tobie pierwszej o tym mówię. Ally uwielbia kite-surfing... Pózniej ci o wszyst-
kim opowiem. Przyjechał po mnie samochód, muszę kończyć.
- Dobrze - szepnęła.
Nogi miała jak z waty. Ubrana w samą bieliznę, ściskając w dłoni komórkę,
chwiejnym krokiem doszła do fotela i usiadła. Ethan jest zaręczony.
Wiedziała, że tak się stanie. %7łe prędzej czy pózniej Ethan spotka dziewczynę, w
której zakocha się do szaleństwa. I która będzie podzielać jego miłość do sportów wod-
nych. Tylko czy to musiało się zdarzyć teraz? Akurat gdy Lucy wychodzi za mąż? Przy-
jaciółka zostanie żoną Mike'a, były narzeczony zostanie mężem Ally...
R
L
T
Psiakrew! Z salonu za kotarą doleciał ją męski głos. Serce natychmiast zabiło jej
mocniej.
Jared. Przyjechał zabrać je na lunch. Amy zacisnęła ręce na brzuchu. Czy zdoła
cokolwiek przełknąć, kiedy na sam dzwięk jego głosu jej ciało reaguje takim pod-
nieceniem?
Lekko zdenerwowana włożyła bluzkę; zapinała ostatni guzik, kiedy zza kotary wy-
chyliła się głowa Belli. Siostra Mike'a nie należała do osób przesadnie wstydliwych ani
dbających o intymność innych.
- Gotowa? Przyjechał po nas Jared.
- Jeszcze chwila.
Wskazując na dolną cześć ciała Amy, Bella uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Fajne majteczki!
- Kto ma fajne majteczki? - spytał niewidoczny za kotarą Jared.
Amy pokręciła głową. Zabije Bellę, chyba że ktoś inny zrobi to wcześniej. Siostra
Mike'a, przyszła szwagierka Lucy, była dziennikarką; chyba dziennikarka powinna mieć
odrobinę taktu?
- Amy - poinformowała Jareda. - A ty nie podsłuchuj!
Po chwili Amy wyszła z przymierzalni. Zobaczyła, jak Jared wymachuje Belli pod
nosem różowym koronkowym gorsetem.
- Dzień dobry, panno Edler. Gotowa na lunch?
Miał na sobie niebieską koszulę rozpiętą pod szyją oraz granatową marynarkę z
kaszmiru. Amy wstrzymała oddech. Miała ochotę ją pogładzić. Marynarkę. Nie Jareda.
Zwłaszcza nie Jareda, który posłał jej zabójczy uśmiech. Z takich, od których kobietom
miękną kolana. I które mają taką siłę, że Amy na moment zaniemówiła.
- Wasze suknie będą z głębokim dekoltem, bez ramiączek? - zapytał rozmarzonym
głosem.
- Nic z tego! - Bella wypięła dumnie swój obfity biust, po czym wziąwszy od Jare-
da gorset, przyłożyła go do siebie. - Dekolt odpada z powodu fiksacji Amy.
- Z powodu fiksacji? - Popatrzył na Amy, pewien, że chodzi o jakiś dowcip czy za-
bawną historię. - Błagam, zdradzcie mi, jaką Amy ma fiksację!
R
L
T
- Bello! - zawołała z oburzeniem Lucy.
Bella poczerwieniała i wybiegła na zaplecze.
- Lucy, nie rób afery - poprosiła Amy i uśmiechnęła się do Jareda. - Dwa lata temu
miałam operację, po której zostały mi blizny. - Wzruszyła ramionami. - Nie lubię ich od-
słaniać, dlatego Lucy zgodziła się na suknie bez dekoltu. To wszystko.
Może uwierzyłby jej, że to wszystko", gdyby o sekundę wcześniej popatrzyła mu
w oczy, zamiast patrzeć pod nogi.
Kiedy podniosła wzrok, na twarzy Jareda ujrzała dobrze jej znany wyraz współ-
czucia. Nie wytrzymała.
- Lucy, sukienka leży idealnie. Jared, dzięki za zaproszenie na lunch, ale muszę
odpocząć. Zdzwońmy się pózniej.
Zanim którekolwiek z nich odpowiedziało, cmoknęła przyjaciółkę w policzek, po-
prawiła na ramieniu torebkę i najszybciej jak potrafiła, wybiegła na ulicę, a tam złapała
taksówkę.
W pustej sypialni panowała cisza. Wiatr kołysał zasłoną w oknie, niosąc z sobą
dzwięki ulicy: szum przejeżdżających w dole samochodów i rozmowy ludzi, którzy zaj-
mują się własnymi sprawami.
Amy siedziała w kącie na podłodze, wpatrując się w poruszane ciepłem żarówki
koniki morskie i barwne tropikalne ryby. Widok ten działał na nią uspokajająco.
Maria Edler chciała wyrzucić tę lampkę, kiedy przed swoją przeprowadzką do Au-
strii sprzedawała dom, ale Amy zaprotestowała. Lampka towarzyszyła jej przez całe
dzieciństwo. Dawała ukojenie. Może kiedyś będzie świeciła innej dziewczynce, może
innej sierotce przywróci uśmiech.
Oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy. Była zmęczona i roztrzęsiona. Po powrocie
od krawcowej zastała cieknący klimatyzator oraz przerażoną Trixi; w dodatku doszły
trzy nowe zamówienia.
Nie tracąc czasu, wzięła się do pracy. Zazwyczaj gdy miała pełne ręce roboty, za-
pominała o całym świecie. Ale nie dziś. Dziś, choć raz po raz poruszała ramionami, bole-
sne napięcie w szyi nie ustępowało. Potarła ręką kark. Poczuła pod palcami śliski je-
dwab.
R
L
T
Ethan uwielbiał, kiedy wkładała drogą jedwabną bieliznę. Ona też ją lubiła,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]