[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ja?! wrzasnął wampir. To nie moja wina, że musieliśmy odwiezć śmiertelniczkę!
Wampirzyca posłała mu wściekłe spojrzenie.
- I co mu teraz powiemy? syknęła. %7łe anioł zabił jednego z naszych Piekielnym
Ostrzem, które potem wziął ze sobą i że przeszukaliśmy całą okolicę w promieniu kilometra,
ale go nie było. Musiał udać się do Nieba. Nie widzę innej możliwości.
Craig skinął głową i uspokoił się trochę. Nie wiedzieli, co mają zrobić. Anioł im uciekł, a
Lucyfer z pewnością nie będzie zbytnio zadowolony.
- Lepiej powiedzmy mu jak najszybciej mruknęła Isabelle. Chcę to mieć już za sobą.
Wampir potaknął. Byli w lesie, otaczającym starą posiadłość, w której więzili Iana i
Jessikę. Kiedy wrócili i zastali martwego Bradley a na podłodze, wiedzieli, że anioł uciekł.
Nie mieli pojęcia jak udało mu się w takim stanie wyjść, ale widocznie zle ocenili jego stan
zdrowia. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Co Lucyfer im powie? Czy będzie wściekły? Craig
był pewien, że ich władca nie będzie szczęśliwy na wieść, że wypuścili żołnierza Anielskiej
Armii.
- A więc ruszajmy. Im dłużej będziemy to odwlekać, tym bardziej on będzie wściekły, że
mu nie powiedzieliśmy.
Isabelle westchnęła i podniosła się z dużego korzenia, na którym siedziała i ruszyła ku
wyjściu z lasu. Wampir poszedł w jej ślady. Z szybkością, charakterystyczną dla ich gatunku
zaczęli przemierzać las, a następnie drogę. Słońce właśnie wschodziło.
W kilkanaście minut rodzeństwo było przed posiadłością Lucyfera. %7ładne z nich nie
miało ochoty ponownie przechodzić przez te czarne drzwi. Kiedy do nich podeszli otworzyły
się same, tak jak ostatnio. I tak samo czekał na nich staruszek, który poprzednio ich skierował
do ich władcy.
- Chodzcie odezwał się cichym, melodyjnym głosem. Na jego obliczu nie malowały się
żadne emocje. Craig zastanawiał się czy ten człowiek w ogóle kiedyś się uśmiechał albo
ukazywał jakiekolwiek inne uczucia.
Mężczyzna poprowadził ich tą samą drogą, którą szli ostatnio, ale tym razem, kiedy
weszli do pokoju, na którego środku stała kanapa, Craig zauważył, że ciemne drzwi ze
złotymi zdobieniami są otwarte. Rodzeństwo zatrzymało się, niepewne czy wejść.
- Wejdzcie dobiegł ich cichy, ale władczy głos z pomieszczenia.
Wampir przełknął ślinę. Wiedział, że nie będzie łatwo powiedzieć Lucyferowi, że totalnie
spieprzyli zadanie. Ruszyli wolnym krokiem do pomieszczenia. Kiedy przekroczyli próg,
drzwi zatrzasnęły się z hukiem za nimi. Craig wzdrygnął się na ten odgłos, ale oboje
przyklękli.
- Wstańcie odezwał się Lucyfer. Sam siedział na jednym z krzeseł ustawionych obok
stołu. Miał na sobie ciemne dżinsy, czarną koszulę oraz szary płaszcz, czyli jego standardowe
ubranie. Na jego palcu widniał srebrny sygnet z czarnym kamieniem, na którym było coś
wygrawerowane. Jednak wampir nie dostrzegł, co to było, ale pierścień wydawał mu się
znajomy.
Kiedy oboje wstali, na chwilę zapadła cisza. Upadły anioł wpatrywał się zmrużonymi
oczyma w rodzeństwo.
- A więc? zapytał. Nie lubię czekać.
W jego głosie nie było słychać żadnych emocji, nie podniósł też głosu, ale mimo to Craig
wstrzymał oddech. Wiedział, że to on musi mu powiedzieć. Był starszy, a zresztą Isabelle
była zbyt przerażona, żeby cokolwiek powiedzieć.
- Panie odezwał się, nie podnosząc wzroku. Niestety nie mamy dobrych wieści.
Anioł& uciekł.
Kiedy wampir podniósł głowę, zobaczył, że Lucyfer wbił w niego przeszywające
spojrzenie. Skyle przygarbił się lekko. Nigdy nie przyznałby tego na głos, ale był śmiertelnie
przerażony.
- Jak to uciekł? zapytał po prostu. Jego głos był cichy, ale dzwięczał w kamiennym
pomieszczeniu.
Craig już otwierał usta, ale wtedy usłyszał głos siostry. Szczerze się zdziwił, że Isabelle
zdecydowała się coś powiedzieć.
- To nie nasza wina, panie głos wampirzycy drżał, kiedy mówiła. Anioł uciekł, kiedy
wypełnialiśmy twój rozkaz i uwalnialiśmy śmiertelną dziewczynę. Ian zabił wampira, którego
pozostawiliśmy na straży.
Kącik ust upadłego anioła drgnął, ale jego oczy były lodowate.
- A więc sugerujesz, że to moja wina?
- Nie! krzyknęła wampirzyca i posłała bratu przerażone spojrzenie.
- To nie wszystko, panie& - zaczął Craig. Nie wiedział jak ma przekazać Lucyferowi tę
gorszą wiadomość.
- Słucham zatem.
- Otóż anioł& - wampir przełknął ślinę. Anioł, kiedy uciekał, zabrał ze sobą Piekielny
Miecz.
Skyle przyglądał się ze strachem twarzy władcy piekła. Zaszła na niej mała zmiana. Jeśli
to w ogóle było możliwe, oczy stały się jeszcze twardsze i zimniejsze, natomiast usta zacisnął
w wąską kreskę. Wyglądał przerażająco. Craig nie wiedział, co zamierza z nimi zrobić, ale
był pewien, że ich ukarze.
- A więc zostawiliście naszą najlepszą, a właściwie jedyną broń przeciw zastępom
aniołów, aniołowi, który teraz uciekł i zabrał ją ze sobą?
Wampir skinął głową. Kiedy Lucyfer wstał, rodzeństwo jednocześnie wstrzymało oddech.
Jedynym odgłosem był cichy stukot miękkich butów upadłego anioła na kamiennej posadzce.
Isabelle drżała, była przerażona.
- Panie& - zaczął Craig, ale został uciszony lekkim ruchem ręki.
- Wiesz, że to, co zrobiliście jest niedopuszczalne. Zawiedliście, a nawet gorzej. I
zapewne wiesz, że zostaniecie ukarani.
Wampir przełknął gulę, którą czuł w gardle.
- Proszę cię panie, nie krzywdz mojej siostry. To była moja wina, chcę wziąć całą karę na
siebie.
Lucyfer zaśmiał się. Ale to bynajmniej nie był miły i wesoły śmiech.
- Och, jakież to wzruszające. Brat poświęcający się dla siostry. Ale to nie takie proste,
Craig. Oboje zawiedliście, więc oboje poniesiecie karę. Bądz jednak pewien, że na twoją
prośbę, jej kara będzie lżejsza niż twoja.
Wampir patrzył jak upadły anioł podchodzi o Isabelle. Spojrzał jej w oczy, po czym
chwycił ją za nagi nadgarstek. Kiedy zaczął szeptać słowa w dziwnym języku, którego Craig
nie rozpoznał, wampirzyca zaczęła krzyczeć. Na jej rękach zaczęły pojawiać się
jasnopomarańczowe znaki.
- Nie! krzyknął brat. Wtedy zrozumiał, dlaczego sygnet, spoczywający na serdecznym
palcu prawej dłoni Lucyfera, wydawał mu się znajomy. Były na nim wyryte znaki Naa-zir.
Nie rób jej tego!
Przez chwilę upadły anioł wciąż szeptał słowa, a Isabelle wiła się w jego uścisku i
krzyczała.
- Trzeba było o tym myśleć, zanim pozwoliliście aniołowi uciec odezwał się głosem, w
którym jak zwykle nie było słychać żadnych emocji. Zdjął dłoń z ręki wijącej się w jego
uścisku Isabelle. Proces był krótki, ale bolesny. Teraz ręce wampirzycy od ramion aż po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]