logo
 Pokrewne IndeksCrownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość0855. Leclaire Day Książęce pary 02 Miłość czy koronaDay Leclaire Książęce pary 02 Miłość czy korona.pdbfMichaels Kasey Walentynki (1998) 01 Z wyrazami miłości, EmmalineCartland Barbara Najpiękniejsze miłości 85 Tajemniczy markizPaul Susan Spencer 01 Przysięga miłościChristopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości51. Stuart Florence Mur miłości0976. Harper Fiona Melodia miłościCo warto wiedzieć‡ o radiestezji
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alpsbierun.opx.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Ja?!  wrzasnął wampir.  To nie moja wina, że musieliśmy odwiezć śmiertelniczkę!
    Wampirzyca posłała mu wściekłe spojrzenie.
    - I co mu teraz powiemy?  syknęła.  %7łe anioł zabił jednego z naszych Piekielnym
    Ostrzem, które potem wziął ze sobą i że przeszukaliśmy całą okolicę w promieniu kilometra,
    ale go nie było. Musiał udać się do Nieba. Nie widzę innej możliwości.
    Craig skinął głową i uspokoił się trochę. Nie wiedzieli, co mają zrobić. Anioł im uciekł, a
    Lucyfer z pewnością nie będzie zbytnio zadowolony.
    - Lepiej powiedzmy mu jak najszybciej  mruknęła Isabelle.  Chcę to mieć już za sobą.
    Wampir potaknął. Byli w lesie, otaczającym starą posiadłość, w której więzili Iana i
    Jessikę. Kiedy wrócili i zastali martwego Bradley a na podłodze, wiedzieli, że anioł uciekł.
    Nie mieli pojęcia jak udało mu się w takim stanie wyjść, ale widocznie zle ocenili jego stan
    zdrowia. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Co Lucyfer im powie? Czy będzie wściekły? Craig
    był pewien, że ich władca nie będzie szczęśliwy na wieść, że wypuścili żołnierza Anielskiej
    Armii.
    - A więc ruszajmy. Im dłużej będziemy to odwlekać, tym bardziej on będzie wściekły, że
    mu nie powiedzieliśmy.
    Isabelle westchnęła i podniosła się z dużego korzenia, na którym siedziała i ruszyła ku
    wyjściu z lasu. Wampir poszedł w jej ślady. Z szybkością, charakterystyczną dla ich gatunku
    zaczęli przemierzać las, a następnie drogę. Słońce właśnie wschodziło.
    W kilkanaście minut rodzeństwo było przed posiadłością Lucyfera. %7ładne z nich nie
    miało ochoty ponownie przechodzić przez te czarne drzwi. Kiedy do nich podeszli otworzyły
    się same, tak jak ostatnio. I tak samo czekał na nich staruszek, który poprzednio ich skierował
    do ich władcy.
    - Chodzcie  odezwał się cichym, melodyjnym głosem. Na jego obliczu nie malowały się
    żadne emocje. Craig zastanawiał się czy ten człowiek w ogóle kiedyś się uśmiechał albo
    ukazywał jakiekolwiek inne uczucia.
    Mężczyzna poprowadził ich tą samą drogą, którą szli ostatnio, ale tym razem, kiedy
    weszli do pokoju, na którego środku stała kanapa, Craig zauważył, że ciemne drzwi ze
    złotymi zdobieniami są otwarte. Rodzeństwo zatrzymało się, niepewne czy wejść.
    - Wejdzcie  dobiegł ich cichy, ale władczy głos z pomieszczenia.
    Wampir przełknął ślinę. Wiedział, że nie będzie łatwo powiedzieć Lucyferowi, że totalnie
    spieprzyli zadanie. Ruszyli wolnym krokiem do pomieszczenia. Kiedy przekroczyli próg,
    drzwi zatrzasnęły się z hukiem za nimi. Craig wzdrygnął się na ten odgłos, ale oboje
    przyklękli.
    - Wstańcie  odezwał się Lucyfer. Sam siedział na jednym z krzeseł ustawionych obok
    stołu. Miał na sobie ciemne dżinsy, czarną koszulę oraz szary płaszcz, czyli jego standardowe
    ubranie. Na jego palcu widniał srebrny sygnet z czarnym kamieniem, na którym było coś
    wygrawerowane. Jednak wampir nie dostrzegł, co to było, ale pierścień wydawał mu się
    znajomy.
    Kiedy oboje wstali, na chwilę zapadła cisza. Upadły anioł wpatrywał się zmrużonymi
    oczyma w rodzeństwo.
    - A więc?  zapytał.  Nie lubię czekać.
    W jego głosie nie było słychać żadnych emocji, nie podniósł też głosu, ale mimo to Craig
    wstrzymał oddech. Wiedział, że to on musi mu powiedzieć. Był starszy, a zresztą Isabelle
    była zbyt przerażona, żeby cokolwiek powiedzieć.
    - Panie  odezwał się, nie podnosząc wzroku.  Niestety nie mamy dobrych wieści.
    Anioł& uciekł.
    Kiedy wampir podniósł głowę, zobaczył, że Lucyfer wbił w niego przeszywające
    spojrzenie. Skyle przygarbił się lekko. Nigdy nie przyznałby tego na głos, ale był śmiertelnie
    przerażony.
    - Jak to uciekł?  zapytał po prostu. Jego głos był cichy, ale dzwięczał w kamiennym
    pomieszczeniu.
    Craig już otwierał usta, ale wtedy usłyszał głos siostry. Szczerze się zdziwił, że Isabelle
    zdecydowała się coś powiedzieć.
    - To nie nasza wina, panie  głos wampirzycy drżał, kiedy mówiła.  Anioł uciekł, kiedy
    wypełnialiśmy twój rozkaz i uwalnialiśmy śmiertelną dziewczynę. Ian zabił wampira, którego
    pozostawiliśmy na straży.
    Kącik ust upadłego anioła drgnął, ale jego oczy były lodowate.
    - A więc sugerujesz, że to moja wina?
    - Nie!  krzyknęła wampirzyca i posłała bratu przerażone spojrzenie.
    - To nie wszystko, panie& - zaczął Craig. Nie wiedział jak ma przekazać Lucyferowi tę
    gorszą wiadomość.
    - Słucham zatem.
    - Otóż anioł& - wampir przełknął ślinę.  Anioł, kiedy uciekał, zabrał ze sobą Piekielny
    Miecz.
    Skyle przyglądał się ze strachem twarzy władcy piekła. Zaszła na niej mała zmiana. Jeśli
    to w ogóle było możliwe, oczy stały się jeszcze twardsze i zimniejsze, natomiast usta zacisnął
    w wąską kreskę. Wyglądał przerażająco. Craig nie wiedział, co zamierza z nimi zrobić, ale
    był pewien, że ich ukarze.
    - A więc zostawiliście naszą najlepszą, a właściwie jedyną broń przeciw zastępom
    aniołów, aniołowi, który teraz uciekł i zabrał ją ze sobą?
    Wampir skinął głową. Kiedy Lucyfer wstał, rodzeństwo jednocześnie wstrzymało oddech.
    Jedynym odgłosem był cichy stukot miękkich butów upadłego anioła na kamiennej posadzce.
    Isabelle drżała, była przerażona.
    - Panie& - zaczął Craig, ale został uciszony lekkim ruchem ręki.
    - Wiesz, że to, co zrobiliście jest niedopuszczalne. Zawiedliście, a nawet gorzej. I
    zapewne wiesz, że zostaniecie ukarani.
    Wampir przełknął gulę, którą czuł w gardle.
    - Proszę cię panie, nie krzywdz mojej siostry. To była moja wina, chcę wziąć całą karę na
    siebie.
    Lucyfer zaśmiał się. Ale to bynajmniej nie był miły i wesoły śmiech.
    - Och, jakież to wzruszające. Brat poświęcający się dla siostry. Ale to nie takie proste,
    Craig. Oboje zawiedliście, więc oboje poniesiecie karę. Bądz jednak pewien, że na twoją
    prośbę, jej kara będzie lżejsza niż twoja.
    Wampir patrzył jak upadły anioł podchodzi o Isabelle. Spojrzał jej w oczy, po czym
    chwycił ją za nagi nadgarstek. Kiedy zaczął szeptać słowa w dziwnym języku, którego Craig
    nie rozpoznał, wampirzyca zaczęła krzyczeć. Na jej rękach zaczęły pojawiać się
    jasnopomarańczowe znaki.
    - Nie!  krzyknął brat. Wtedy zrozumiał, dlaczego sygnet, spoczywający na serdecznym
    palcu prawej dłoni Lucyfera, wydawał mu się znajomy. Były na nim wyryte znaki Naa-zir. 
    Nie rób jej tego!
    Przez chwilę upadły anioł wciąż szeptał słowa, a Isabelle wiła się w jego uścisku i
    krzyczała.
    - Trzeba było o tym myśleć, zanim pozwoliliście aniołowi uciec  odezwał się głosem, w
    którym jak zwykle nie było słychać żadnych emocji. Zdjął dłoń z ręki wijącej się w jego
    uścisku Isabelle. Proces był krótki, ale bolesny. Teraz ręce wampirzycy od ramion aż po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl