[ Pobierz całość w formacie PDF ]
form, ile znakomitych rozwiązań konstrukcyjnych! Motyle udały się, efemerydy mają tyle
wdzięku! Co powiesz o zaskakującej inteligencji delfinów, o wzruszającym wdzięku antylop, o
groteskowych kangurach, o pociesznych hipopotamach, o świecie mrówek? Ziemia stała się
laboratorium, zle mówię, to pracownią architektoniczna, zatrudniająca genialnych i śmiałych
artystów. Niektóre pomysły nie zostały zrealizowane. Może projekt centaura obraził czyjąś
godność?
- Najprawdopodobniej zaprotestowały konie - powiedział Tytus i wskoczył na jabłkowitego
ogiera.
Dosiadłem spokojniejszego rumaka.
- To nie rumak, to muł - filozof Akon siedział pod figowcem i śmiał się. - Muł, Narbukil na
mule, cóż to za cudowny widok dla moich zmęczonych oczu!
- Guzdrzesz się i guzdrzesz - strofował mnie Tytus. - Nie słuchaj Akona. Od rana do nocy
filozofuje, patrząc w niebo. Najchętniej rozmyśla w cieniu figowego drzewa. Ten człowiek nigdy
się nie spieszy, czas dla niego nie istnieje.
- Co nie istnieje? - zapytał Akon. - O czym wy mówicie?
- O czasie - odrzekłem. - Terazniejszość przeplata się z przeszłością.
- Rozumniejsi od Nas pragną lepiej poznać Czas Przeszły kosmonautów - powiedział
Dowódca. - Dlatego zapewnię wyzwalają te wspomnienia i penetrują naszą wyobraznię.
Powrót do terazniejszości nastąpił nagle.
- Fala przeszłości przypływa i odpływa - rzekł Tytus. - Pozwalają zachować nam
świadomość obu czasów.
- Chcą lepiej poznać ludzką psychikę - powiedział Laurin. - To zapewne prolog,
poprzedzający nawiązanie bezpośrednich kontaktów. Coś w rodzaju testów próbnych.
- Pragną przekonać się, czy jesteśmy inteligentni - przemówił Akon. - Prawdopodobnie cały
czas obserwują uczestników ekspedycji. Sygnał-drogowskaz prowadzi eskadrę od gwiazdy do
gwiazdy. Poznaliśmy trzy fragmenty Kosmosu, dwukrotnie nawiązując kontakt z istotami
myślącymi.
- Były to istoty prymitywne - odezwał się Laurin - przypominające w pewnym stopniu ludzi
w okresie Wczesnego i Zredniego Prymitywu.
- Przypomnienie nie pozbawione określonego sensu - stwierdziła Tereza.
Teraz dopiero zauważyłem jej obecność. Kiedy weszła do galerii? Jak gdyby odgadując
moje myśli, powiedziała:
- Przed pięcioma minutami, spełniając prośbę Pawła Do, wsiadłam do windy i przyjechałam
tutaj. Spacerowaliście po galerii, śpiąc z otwartymi oczami. Mówiłam: dzień dobry, Tytusie, a ty
milczałeś, mówiłam: dzień dobry, Laurin, jak się masz, Narbukilu, witaj, zacny filozofie. Nie
reagowaliście na moje powitania. Potem Tytus zwrócił się do Narbukila: Guzdrzesz się i
guzdrzesz. Nie słuchaj Akona. Od rana do nocy filozofuje, patrząc w niebo. Najchętniej rozmyśla w
cieniu drzewa figowego. Ten człowiek nigdy się nie spieszy, czas dla niego nie istnieje". Co nie
istnieje? - zapytał Akon. - O czym wy mówicie?"
O czasie - odparł Narbukil - Terazniejszość przeplata się z przeszłością", i odetchnąwszy
głębiej, począł rozglądać się po galerii. Dowódca uprzedził mnie, że niektórzy kosmonauci tracą
chwilami świadomość czasu terazniejszego. Czekałam zatem na powrót z przeszłości, co wkrótce
nastąpiło. Narbukil był uprzejmy powitać mnie uśmiechem. Tytus wymruczał pod nosem, że coś
tam przypływa i odpływa. Czy te podwójne podróże są bardzo męczące?
- Podwójne? - zdziwił się Akon.
- No tak, bo gdy gwiazdoloty z szybkością światła przemierzają przestrzenie kosmiczne, wy
wędrujecie po czasie minionym. Czy można dotrzymać wam towarzystwa?
- Znakomity pomysł - ucieszył się Tytus. - Twój udział w tych eskapadach jest nieodzowny.
Uwaga, znowu zacierają się obrazy rzeczywistości, niknie w oddali galeria...
...a pojawia się krajobraz. Droga biegnie teraz w dół i widać w zielonej do - linie białe domy
miasteczka, czerwoną basztę i stary wiatrak na wzniesieniu. Czy widzicie to samo?
- Tak - odparła Tereza. - Widzę domy, wiatrak, drzewa, słyszę tętent kopyt końskich.
- Bo to konna przejażdżka - wyjaśnił Laurin. - Ty również siedzisz na koniu.
- Nie pamiętam tego miasta - powiedziała Tereza. - Chętnie dosiadaliśmy koni, znakomicie
odpoczywając po wielogodzinnej pracy w Akademii Astronautycznej. Jezdziliśmy po rezerwacie
leśnym, po parkach, a najczęściej na przełaj, łąkami w stronę jeziora.
- Stara treść w nowej formie - orzekł filozof Akon, jechał na kiepskim koniu, z trudem
utrzymując się w siodle. - Koń w moim wieku to czyste szaleństwo.
- Koń jest o wiele młodszy od ciebie - zapewnił Laurin. - Koń w twoim wieku byłby
słoniem albo żółwiem.
- yle się wyraziłem, chciałem powiedzieć, że jazda na koniu w moim wieku to szaleństwo.
Za kilka dni skończę sto lat. O czym mówiliśmy? Aha, o starej treści w nowej formie. Rozumniejsi
odtwarzają fragmenty autentycznej przeszłości, przeżywamy ją powtórnie, lecz sceneria inna,
starsza. Podobne miasta wznoszono w czasach historycznych na zachodzie strefy, zwanej Europą.
Panował tam zdrowy klimat, powietrze przesycone słońcem regenerowało siły, przywracając
energię i pogodę ducha.
Narbukil skrzywił się niemiłosiernie, czyżbym powiedział coś niestosownego? - Wybacz,
proszę, nie zamierzałem cię urazić.
- Nie uraziłeś - odparłem lekko poirytowany. - Siodło twarde niczym skała, a koń począł
nagle cwałować. I ja pierwszy raz oglądam podobną panoramę.
- Ciszej - prosił Tytus - słyszę dzwięki sygnału-drogowskazu.
- Za chwilę wrócimy do gwiazdolotu - powiedziałem - ale przepowiednia nie sprawdziła się.
W dalszym ciągu cwałowaliśmy drogą, prowadzącą do miasteczka. Sygnał-drogowskaz dzwięczał
w uszach, stawał się coraz bardziej natarczywy.
Tereza zatrzymała gwałtownie konia wołając:
- Oni chcą nas ogłuszyć. Mam dosyć tego! Sygnał przycichł.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]