logo
 Pokrewne IndeksDaley Brian Gwiezdne Wojny Przygody Hana Solo 03 Han Solo i utracona fortunaTinsley_Nina_Letnia_przygoda_RPP02008 Przygotowanie kampanii reklamowejDebra Doyle Circle of Magic 02 The Secret of the TowerDoyle Arthur Conan Tajemnica złotego Pince nezDziękuje za wspomnienia Cecelia AhernMull Brandon BaśÂ›niobór 01 BaśÂ›niobórForward, Robert L Rocheworld 3 Ocean Under the IceKipling, Rudyard Capitanes intrepHeath_Lorraine_ _Ta_jedna_lza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lorinka.htw.pl



  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    bakier, szczerząc zęby do każdego lekarza, którego zgorszona twarz ukazywała się w oknie
    mijanego domu.
    Przygotował i urządził dla mnie pokój, wyposażając go w stół operacyjny i dwa krzesła, gdzie,
    miałem leczyć pacjentów, których leczenia sam się nie chciał podjąć. Mam przekonanie, że moja
    metoda zawodowa musiała być nudną w porównaniu z jego, której nie umiałbym naśladować
    nawet gdybym chciał. Mimo to, na brak pacjentów skarżyć się nie mogłem: miałem wrażenie, że
    mogę zdobyć sobie praktykę. Raz udałem się na wieś, gdzie dokonałem operacji bardzo trudnej.
    Polegała ona na wycięciu raka, który się wywiązał w nosie człowieka, przywykłego do trzymania
    krótkiej glinianej fajki tuż pod nosem. Udany przebieg tej operacji, która nie zdeformowała nosa,
    zdało się być dobrą wróżbą na przyszłość.
    Lecz nad nićmi mego losu pracowały jeszcze inne wpływy. Matka moja była bardzo
    niezadowolona z mojej przyjazni z Cullingworthem. Jej duma rodzinna była dotkniętą, być może
    słusznie, chociaż moje wędrówki po świecie wytworzyły we mnie pewne cygaństwo obyczajowe,
    tak, że nie odczuwałem wtedy tych spraw. Przeciwnie, lubiłem Cullingwortha, co więcej, dziś
    jeszcze wspominam go z przyjemnością; podziwiałem jego zalety i znajdowałem upodobanie w
    jego kawałach. Ta moja postawa, która skłaniała mnie nawet do występowania w obronie mego
    przyjaciela, irytowała moją matkę; napisała do mnie kilka listów z wyrzutami, w których nie
    obwijała wcale w bawełnę swej opinii o Cullingworhie i jego charakterze. Ponieważ miałem
    zwyczaj zostawiania mej korespondencji na stole, listy te  jak się pózniej dowiedziałem 
    przeczytał zarówno Cullingworth, jak i jego żona. Nie sądzę, że wyrządzam mu jakąś krzywdę
    tym oświadczeniem, gdyż ostatecznie sami się przyznali do tego dobrowolnie. Wynik był taki, że
    Cullingworh, który ciągle węszył jakąś intrygę przeciw sobie, doszedł do przekonania, że opinia
    mej matki musiała być odbiciem mojej, chociaż w rzeczywistości wywołała ją moja obrona jego
    charakteru. Zauważyłem, że w stosunku do mnie się zmienił, a nawet kilka razy dostrzegłszy jego
    ukradkowe, wyraznie nieprzyjazne spojrzenia, zapytałem go wprost o powód tej zmiany.
    Oczywiście odpowiedzi nie otrzymałem, lecz nie przychodziło mi wcale na myśl, że człowiek ten
    dążył do zrujnowania mnie, co oczywiście materialnie byłoby bez znaczenia, gdyż nie
    posiadałem żadnego mienia, lecz moralnie mogło być wielką krzywdą zarówno dla mnie, jak i
    dla mojej matki.
    Pewnego dnia przyszedł do mnie i oświadczył, że obecność moja komplikuje jego praktykę,
    że zatem lepiej by było, gdybyśmy się rozstali. Zgodziłem się na to bez najmniejszej obrazy,
    zapewniając go, że nie przybyłem wcale, aby mu szkodzić, że jestem mu wdzięczny za wszystko,
    co dla mnie uczynił, niezależnie od faktu, że uczynność jego nie wydała spodziewanych
    wyników. Z kolei zaczął mi doradzać bardzo mocno, abym rozpoczął praktykę na własną rękę.
    Odpowiedziałem, że brak mi kapitału. Odparł, że będzie mi pożyczał funta tygodniowo do czasu,
    gdy nie stanę na własnych nogach, a zwrócę dług tylko w miarę możności. Podziękowałem
    bardzo serdecznie i rozejrzawszy się po okolicy, postanowiłem spróbować szczęścia w
    Portsmouth; nie znałem wprawdzie tej miejscowości, lecz wnioskowałem, że stosunki tam muszą
    być analogiczne do tych, jakie poznałem w Plymouth. Spakowawszy całe moje mienie w jeden
    kuferek, wsiadłem na irlandzki parostatek w lipcu 1882 i udałem się do Portsmouth. Gotówka
    moja wynosiła niecałe dziesięć funtów; miała nie tylko pokryć bieżące wydatki, lecz starczyć na
    wynajem i umeblowanie domu. Co do życia z tygodnia na tydzień, nie troszczyłem się zbytnio,
    gdyż przyrzeczony funt tygodniowo wystarczał zupełnie na potrzeby osobiste; resztę kapitału
    tworzyły: wrodzony optymizm i młodość.
    Po przybyciu do Portsmouth, wynająłem na tydzień umeblowany pokój. Zaraz pierwszego
    wieczoru wmieszałem się mimo woli w kłótnię, a raczej bójkę uliczną, w której stanąłem w
    obronie kobiety, bitej i kopanej przez jakiegoś opryszka. Niezbyt zachęcający początek, a tym
    dziwniejszy, że pierwszym pacjentem, który się zjawił u mnie po otwarciu praktyki, był właśnie
    ten opryszek. Przypuszczam, że mnie nie poznał, ja natomiast nie miałem co do niego
    najmniejszej wątpliwości. Z bójki wyszedłem prawie cało, rad, że obeszło się bez skandalu. Tak
    to już drugi raz oberwałem guza w obronie niewinności uciśnionej.
    Tydzień cały upłynął mi na oglądaniu pustych domów, aż w końcu wynająłem dom pod
    nazwą  Busch Villa , którego właściciel zmienił obecnie nazwę na  Doyle House . Komorne
    roczne wynosiło czterdzieści funtów. Obawiałem się w duchu, że agent może zażądać depozytu,
    lecz podanie nazwiska mego stryja jako  referencji wzbudziło dostateczne zaufanie.
    Upewniwszy się co do domu i otrzymawszy klucz od niego, udałem się do Portsea. Tam za sumę
    czterech funtów nabyłem sporo starych mebli, które zaspokoiły w zupełności moje
    nąjniezbędniejsze potrzeby. Na parterze urządziłem pokój do przyjęć, a na piętrze moją sypialnię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aureola.keep.pl