[ Pobierz całość w formacie PDF ]
układała ją do spania, gdy dziadek musiał w nocy jechać
do pacjentów.
Nie ma wyboru. Rzuciła ścierkę na stół i wybiegła.
Na oddziale panował chaos. Dwoje zaaferowanych
pielęgniarzy krzątało się koło łóżka chorej: Leonie sie-
74 MARION LENNOX
działa przy niej ze stetoskopem, a Paul bezskutecznie
usiłował podłączyć monitor. Marilyn Lewis leżała bez
ruchu z wzrokiem wbitym w sufit.
Doktorze zaczął Paul, lecz urwał. Pani nie jest...
Zdecydowanie nie była doktorem Rochesterem, ale
już wkraczała do akcji.
Jak długo?
Cztery, pięć minut. Leonie siedziała przy niej, ale
wyszła do toalety, a ja miałem przerwę na kolację.
Historia choroby?
Dwa zawały oraz dusznica. Dzisiaj miała bóle.
Podłącz wreszcie ten monitor! Natychmiast. Ro-
zejrzała się po sali. To nie to samo co wielki stołeczny
szpital, ale jest wszystko, co potrzeba, pomyślała.
Ale najpierw...
Pani Lewis. Potrząsnęła staruszką za ramiona.
Słyszy mnie pani? Może to tylko chwilowa utrata
przytomności.
Brak reakcji. Oddech? Przyłożyła rękę do klatki pier-
siowej. Nieruchoma.
Maska! Wyciągnęła za siebie rękę, drugą szuka-
ła pulsu. Podłącz ten monitor!!! Maska! powtórzyła.
Leonie w końcu się otrząsnęła i wykonała polecenie.
Ally rozpoczęła wentylację workiem Ambu, nie odry-
wając wzroku od klatki piersiowej pacjentki. Powtórzy-
ła tę czynność. Pierś chorej lekko się uniosła, po czym
opadła.
Monitor gotowy rzekł półgłosem Paul.
Linia na ekranie nie była zupełnie płaska. Wychylała
się lekko. Migotanie komór.
Jest szansa. Paul...
Wiedział, co do niego należy, był doświadczonym
KOJCY DOTYK 75
pielęgniarzem, i teraz rytmicznie ugniatał klatkę piersio-
wą pacjentki.
Zastąp mnie przy oddychaniu poleciła pielęgniarce.
Ale... pani jest masażystką.
Jestem lekarzem. Bierz ten worek! Ponieważ Le-
onie nie reagowała, Ally lekko ją uderzyła, by wyrwać ją
z transu.
Leonie drgnęła. Nie miała wyboru, więc posłusznie
przejęła od niej worek i zaczęła pompować tlen. Ally
przez ten czas sięgnęła po defibrylator.
Pierwsze dwie próby nie przyniosły rezultatu, lecz
linia na monitorze nie przestawała drgać. Migotanie ko-
mór nie ustało. To rzadko przynosi oczekiwany efekt,
pomyślała zrozpaczona. Za kolejnym razem niebieska
linia drgała znacznie wyrazniej. Raz, drugi, trzeci...
Serce pracuje zameldowała.
To jeszcze nie koniec.
Tlen na maksimum rzuciła w chwili, gdy Paul już
otwierał usta.
Jak długo mózg był pozbawiony tlenu? Spoglądając
na starszą panią, przypomniała sobie modlitwę, która
prawie nigdy jej nie opuszczała w zawodowym życiu.
Boże, spraw...
Chwilę pózniej, jakby w odpowiedzi na jej błaganie,
pani Lewis zaczęła oddychać. Samodzielnie i miarowo.
Chrapliwie wprawdzie, ale dla Ally był to najpiękniejszy
odgłos.
Gdy otworzyła oczy, Ally dostrzegła w nich ból oraz
strach. Starsza pani potrząsnęła głową, jakby chciała
uwolnić się od maski.
Niech pani leży spokojnie. To ja, Ally. Miała pani
zawał. Teraz już jest dobrze, ale proszę się nie ruszać.
76 MARION LENNOX
Pani Lewis spojrzała nieco przytomniej, po czym... się
uśmiechnęła.
Ally.
Tak, to ja. Widząc, jak jej twarz wykrzywia się
z bólu, podniosła wzrok na pielęgniarzy. Poproszę pięć
miligramów morfiny powiedziała.
Cisza. Raz jeszcze popatrzyła na nich, a oni tylko
wymienili między sobą wystraszone spojrzenia.
Pięć miligramów morfiny powtórzyła. I bez
komentarzy na temat uprawnień. Poproszę o strzykawkę
z pięcioma miligramami morfiny. Zaraz.
Na twarzy Paula pojawił się nieprzychylny grymas.
Tak jest, pani doktor mruknął i ruszył do szafki
z lekami.
Ally jeszcze przez dwadzieścia minut krzątała się przy
pacjentce. Podłączyła kroplówkę i nie spuszczała jej
z oka. Po dwudziestu minutach zadziałała morfina, a mo-
nitor pokazywał prawidłową pracę serca.
Leonie gdzieś się ulotniła, za to Paul stale był w po-
bliżu. Kilka razy chciał coś powiedzieć, lecz Ally za
każdym razem kręciła głową. Nie była w nastroju do
udzielania odpowiedzi.
W końcu usłyszała to, na co czekała. Szum silników
na podjezdzie, powitania Leonie i burkliwe odpowiedzi
Darcy ego. Nie chciała go teraz oglądać. Zrobiła, co do
niej należy. Od tej chwili przestaje być lekarzem.
Zmień mnie poleciła Paulowi, po czym wyszła
z sali.
Znała ten szpital jak własną kieszeń. Tutaj się wy-
chowywała. Jeśli pójdzie w prawo, natknie się na Dar-
cy ego. Wobec tego skręciła w lewo i przez szpitalną
kuchnię wyszła na dwór.
KOJCY DOTYK 77
Noc była ciepła, niebo wygwieżdżone, a w oddali
szumiało morze. Lecz ona tego nie zauważyła. Ani pul-
sującego bólu w stopie. Spod szpitalnych drzwi biegiem
puściła się w stronę domu.
Tymczasem sierżant Matheson spisał się na medal.
Zamknął Jerry ego i jego wiernego towarzysza Kevi-
na w oddzielnych celach i przez cały czas ich pilnował.
Jego czujność wzmógł rumor w celi Kevina. Okazało się,
że mężczyzna wisi na kocu zaczepionym o stalową ramę
drzwi. Sierżant zadziałał natychmiast. Podtrzymując bez-
władne ciało, wezwał małżonkę, która podstawiwszy so-
bie stołek, odcięła nieszczęśnika, po czym przystąpił do
reanimacji metodą usta-usta. Gdy Kevin zaczął wreszcie
oddychać, przyjechał Darcy.
Kevin miał szczęście. Miękki koc nie uszkodził mu
tchawicy i nie popękały mu żebra, co często się zdarza
w takich przypadkach. Darcy zaaplikował mu środek
uspokajający i wydał polecenie odwiezienia mężczyzny
do szpitala.
Wcale nie musiałem go tu trzymać stwierdził
sierżant. Mamy nakaz aresztowania Hatfielda, ale nic
przeciwko niemu. Zatrzymałem go, bo chciał być blisko
szefa, a ja wolałem uniknąć dodatkowego zamieszania
w schronisku.
Całe szczęście, że nasłuchiwał pan, co dzieje się
w celach zauważył Darcy.
Był w bardzo złym stanie. Już miałem zamknąć ich
razem, kiedy Kevin położył rękę na ramieniu Hatfielda,
a ten się odwrócił i go kopnął. Jak bezpańskiego psa.
Wobec tego zamknąłem ich oddzielnie, a sobie wziąłem
książkę do czytania.
78 MARION LENNOX
Policjant doskonały, pomyślał z uznaniem Darcy.
I świetny psycholog.
Darcy jeszcze przez jakiś czas rozmawiał z Mathe-
sonem i jego żoną, aby nieco ochłonęli. Zasłużyli na to.
W końcu pomógł zapakować śpiącego Kevina do karetki
i ruszył za nią do szpitala. Gdzie już czekała na niego
kolejna odsłona tej dramatycznej nocy.
Marilyn Lewis miała zawał? Zanim Leonie zdą-
żyła rozwinąć temat, ruszył na oddział, spodziewając się
najgorszego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]